Tutaj jesteś:
Społeczność
»
Blogi
»
Blog auta Mercedes 190
»
Pierwszy tysiąc, pierwszy test na trasie i pierwsze awarie
Wpis w blogu auta
Mercedes 190
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 1471 razy
Data wydarzenia: 19.09.2012
Pierwszy tysiąc, pierwszy test na trasie i pierwsze awarie
Kategoria: obserwacja
W przeciągu posiadania auta niespełna 2 tygodnie, uzbierało się kilka rzeczy o których można coś napisać.
Po zakupie auto jeździło niemrawo, w porównaniu do Poloneza nie było ani wcale dynamiczniejsze, również dużo spalało.
Z tejże racji, że na benzynie było nieco lepiej, awarię uznałem w gazie, więc udałem się do gazowników w celu regulacji instalacji.
Chłopaki stwierdzili, że parownik nadaje się do wymiany, więc w zaufaniu fachowcom pracującym w dość profesjonalnej firmie zakupiłem nowy model BRC i udałem się na wymianę.
Wymiana nie wiele zmieniła, a nawet auto bardziej zaczęło zamulać. Majster powiedział, że parownik musi się odpowiednio ułożyć i dopiero po ok 1000 km nadaje się do regulacji. Polecił mi pojeździć trochę, a później przyjechać na regulację. Co ciekawe - nie zażądał wtedy żadnej zapłaty.
Zbliżał się termin pierwszej większej trasy, na której mógłbym sprawdzić z czym mam do czynienia. Około 300 km z Warszawy do rodzinnego Hrubieszowa. Wyjechałem w nocy, aby czystą drogę i uniknąć korków.
Okazało się, że auto porażka. Nie było czym jechać, przyduszało się przy wciskaniu gazu. Zatrzymywaliśmy się co jakiś czas i skręcaliśmy gaz, dawało to jakieś efekty, ale tymczasowe. Po powrocie do domu dokonałem kalkulacji spalania - przeraziłem się przeogromnie, kiedy wyszło mi 18l/100km LPG.
Po dwugodzinnej drzemce wsiadłem w auto i udałem się do hrubieszowskiego gazownika, który przywrócił Poldkowi normalne spalanie i dynamikę. Chłopaki ledwo zaczęli sprawdzać szczelność gaźnika i silnik zgasł. Nie chciał palić na gazie, ani nawet na benzynie. Wpryskiwanie plaka do gaźnika też niewiele dało. W końcu po odparowaniu wszystkiego z gaźnika jakoś zapalił. Co prawda ciężko, ale jakoś. Z tejże racji, że była to sobota i już pora popołudniowa, majstry wyprowadzili mi auto na pobocze, zamknęli bramy i tak zostawili. Wkurzyłem się przeogromnie, skoro wsadzili swoje łapy i auto całkiem padło, wówczas powinni siedzieć nawet i do późnej nocy w celu usunięcia awarii.
Po jakimś czasie dojechał kolega. Sprawdziliśmy gaźnik i wszystko inne. Auto normalnie na benzynie zapaliło. Więc ruszyłem. Silnik niekiedy przerywał, jakby nie dostawał paliwa albo miał problemy z zapłonem. W końcu padł sobie na trasie i odmówił współpracy. Odholowaliśmy go do znajomego i następnego dnia kolega wziął się za robotę.
Okazało się, że cewka i moduł zapłonowy są do wymiany. Dostępu do części zamiennych nie było, gdyż niedziela. Trzeba było ratować się tym, co było na podwórku. Zamiast oryginalnej cewki poszła cewka z Volvo 760. Stary moduł zapłonowy okazał się zdatny do odratowania, został do niego podłączony tranzystor mocy, który miał zastąpić spalony wewnątrz.
Auto odpaliło i zaczęło jeździć. Ale było mułowate dalej.
Uznaliśmy z ojcem, że trzeba poszukać oryginalnego modułu. Jednak jeden z mechaników oglądając silnik, że winą nie jest zapłon, lecz po prostu stan silnika. Inny mechanik z kolei po sprawdzeniu kompresji powiedział, że moduł też może swoje robić. Również stwierdził, że możliwe może być, że głowica jest już nieszczelna. Jednak z uszczelką wszystko w porządku.
Cóż, zbliżał się koniec kilkudniowego urlopu i czas powrotu do stolicy. Nie było już czasu się w żadną mechanikę bawić, jednak po powyższych zmianach zauważyłem spadek zużycia paliwa i należało zrobić test spalania. Na pustą butlę zatankowałem około 7l gazu i zrobiłem na tym jakieś 64 km. Spalanie wyszło więc ok 12l/100km, zatem uznałem że nie zbankrutuję na trasie i wyruszyłem.
Trasa również szykowała dla mnie niespodziankę. Ponownie wyruszyłem na noc, aby jak najszybciej dojechać i nie wkurzać się korkami.
Mała ciekawostka - auto na 4. biegu jedzie szybciej, niż na 5. Na obwodnicy w Garwolinie uzyskałem maksymalną prędkość 160 km/h. Dalej wskazówka stała już w miejscu. Nie jest to kres możliwości tego samochodu biorąc pod uwagę dane techniczne, ale uwzględniając powyżej opisane diagnozy, nie jest źle.
Auto również odzyskało wtedy kopa, jest o wiele zrywniejsze. Prawdopodobnie gaźnik był przypchany, po zwiększeniu ciśnienia zwyczajnie się przepchał.
Spalania na trasie nie jestem jeszcze dokładnie stwierdzić. Na pewno wynosi nie więcej niż 12l/100km, a może nawet i mniej.
Mimo wszystko jak na chwilę obecną jestem zadowolony z Meśka. Zobaczymy, co przyniosą następne kilometry.
Najnowsze blogi
Dodano: 13 dni temu, przez darek-k
Od początku
stuki zaczęły się 2 listopada 2025
doradców na FB i lokalnych co nie miara
podejrzenia padały że to panewki lub
-- rozrząd - przy okazji rozrząd nowy założony
-- wtryski ...
3
komentarze
Dodano: 14 dni temu, przez darek-k
w niedziele 16 listopada 2025 awaria znaleziona, powodem tego pukania metalicznego jest i było koło zamachowe które jest tak skonstruowane że ma trójramienną sprężystą blachę przymocowaną ...
1
komentarz
Dodano: 16 dni temu, przez giernal
W sierpniowym wpisie wspominałem o zamyśle zmiany samochodu. U mnie zazwyczaj od planów do czynów długa droga, ale tym razem było inaczej.
Po trzech tygodniach od publikacji tekstu ...
35
komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych

Moje auta
Moje konto
Blogi
Wiadomości
Znajomi
Społeczność
Grupy

Że udało Ci się osiągnąć taką prędkość świadczy o dobrym stanie silnika. Szkoda, że mój więcej iść nie chciał...
Dzięki wielkie i nawzajem życzę
Życzę autku odzyskania animuszu
Jakbyś miał problem z gaźnikiem to pisz bo robiłem trochę w tym i może ci pomoge.