Pierwszy serwis, taki od którego nie da się uciec, nawet w najdroższym i najbardziej pancernym aucie, no chyba, że posiada się Syrenkę, Trabanta lub innego dwusuwa. Czyli rozrząd, a w przypadku silnika K4M także, koła zmiennych faz rozrządu i prewencyjnie pompy wody (ehh, nostalgiczne wspomnienie 1.6 Fiata z pompą na oddzielnym pasku).
A skoro auto już u mechanika, to hurtem doszły filtry, olej, świece i świeży płyn hamulcowy co by to zapomnieć o możliwości korodowania przewodów hamulcowych.
Przy okazji udało się odblokować światła do jazdy dziennej, które to panowie z Renault elegancko wkomponowali w klosze, zainstalowali żarówki, bardzo dobre Philipsa, ale jakoś tak nie chciało im się ich włączyć. Za to klient w gratisie dostał tryb skandynawski czyli światła mijania włączane z automatu z motorem ;D Głupie, choć z punktu widzenia nowoczesnego kapitalizmu bardzo logiczne, od razu dostosowali jeden typ lamp do świateł dziennych i mogli mniej (taniej) produkować a jak klient zażyczył sobie ŚD dopłacał i pstryk, miał. Dobrze, że w tym wszystkim nie zablokowali możliwości aktywowania świateł jakimiś dziwnymi kodami, blokadami itp. Z tego co się orientuje w ASO robili ten myk za około 150 zł, więc nie tak źle.

Podsumowując, pierwszy serwis za mną i Meganką, pół dnia roboty, przyzwoity koszt i spokój na kilka lat, przynajmniej jeżeli idzie o te rzeczy. A dzięki nabytej umiejętności świecenia żaróweczkami 21W, także spalanie powinno spaść o jakieś 0,1 l