Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog auta Saab 9-3 SE "Saabinka" » Pierwsza trasa, wymiana żarówki i coś jeszcze…







Prześlij sugestię
Wpis w blogu auta Saab 9-3
WK
Wcześniej jeździł: Opel Corsa "Corsiarka"
  • przebieg 178 880 km
  • rocznik 2002
  • kupione używane w 2010
  • silnik 2.2 TiD
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 6001 razy
Data wydarzenia: 28.12.2010
Pierwsza trasa, wymiana żarówki i coś jeszcze…
Kategoria: podróż
Czas podzielić się wrażeniami z pierwszej przejechanej Saabiną trasy (Warszawa – Zakopane, ok. 400 km). Jak się jeździ po Polsce, każdy wie, jak się jeździ po Polsce w zimie… każdy wiedzieć powinien. Otóż podróż w tamtą stronę, zajęła mi o dziwo jedynie ok. 6 godzin, mimo bezustannej, gęstej mgły, ograniczającej widoczność w niektórych miejscach nawet do 50 m! Większy korek, jedynie w Krakowie, przed skrętem na Zakopiankę. Saabina dzielnie pokonała całą trasę bez problemów, mimo niewielkiej średniej prędkości (ok. 36 km/h wg kompa), spaliła niecałe 21 (wskazówka powyżej połowy) z zatankowanych 50 litrów. Tyle podróż w jedną stronę, później kilka dni jazd po Zakopanem i okolicach + nadejście prawdziwych nocnych mrozów i próba rannego odpalenia, zakończona fiaskiem z powodu zamarzniętego paliwa (przed tankowaniem na trasę, wlany dodatek zabezpieczający paliwo przed zamarzaniem). Dolanie specyfiku do baku i po kłopocie. Silnik odpala, chwilę przytrzymania na rozruszniku dla ustabilizowania obrotów (tak jak piszą w instrukcji – kto nie czytał ten jeleń! ;P) i spokój. O walorach górskich przyjemności rozpisywać się nie będę, napiszę jedynie – zajebioza!

Trasa powrotna, przysporzyła natomiast kilka niespodziewanych przejść. Okropne korki, na wylotówkach każdego większego miasta, remonty dróg i ruch wahadłowy. Drogi na szczęście ładnie odśnieżone i prawie bezpoślizgowe, z tym że te korki… Najgorzej było wyjechać z Krakowa, mimo jazdy zgodnie ze znakami na Warszawę, nie udało się ominąć zatorów. W tym miejscu najlepiej wyszła moja matka, która wracając równocześnie swoim autem, nieświadomie skręciła na odcinek A4 do Katowic (płatny a jakże), co zaoszczędziło jej, jak się później okazało, ok. 2 godzin, w stosunku do mojej trasy (cały czas E77)… Po drodze oczywiście zatrzymaliśmy się na jedzonko i tu przy wyjeździe z zajazdu, nagle rozległo się Ding Dong!, a na SIDzie informacja FRONT LIGHT FAILURE. Wychodzę przed auto i rzeczywiście, jeden reflektor kaput! Podjazd na stację paliw, gdzie przy okazji wyszło na jaw, że Saabina spaliła 50 litrów ON na 780 km, co daje wynik 6,4 l w trasie (not bad!)i wymiana żarówki. Wszystko ładnie dostępne, demontaż i montaż na czuja – UWAGA! TU WSKAZÓWKA - w ciemności opłaca się zapalić światła postojowe i wyjąć ze swojej dziurki w kloszu żaróweczkę postojową, tak żeby ładnie nam oświetliła styki i mocowania żarówek z tyłu klosza!

Dalsza podróż, przebiegła już bez problemów technicznych, jednak muszę jeszcze wspomnieć o przykrym doświadczeniu, które najwyraźniej dane mi było ujrzeć z bliska… Parę kilometrów za Radomiem, na nieoświetlonym odcinku drogi, rozpędzony Opel Vectra, dosłownie, zmiótł z jezdni, przechodzącego paręset metrów od pasów, pieszego. Na miejsce dotarłem akurat w momencie, gdy sanitariusze z R-ki przykrywali ciało. Widok samych butów leżących na jezdni jak i zalanego krwią ciała, przykrywanego czarną płachtą oraz zrozpaczonego kierowcy w aparacie tlenowym, był dołujący (więcej szczegółów o tym wypadku tutaj - http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20101227%2FPOWIAT0206%2F632855480)...

W każdym razie, zdziwiłem się (nie tylko ja), dlaczego (widoczne na zdjęciu) buty potrąconego, leżały praktycznie obok siebie, jakieś parędziesiąt metrów przed ciałem, jakby zdjęte z jego nóg przed samą śmiercią, a nie, jak mogłoby się wydawać, rzucone siłą uderzenia, na paręset metrów w dal? Wniosek, który mi się od razu nasunął był taki, że to sanitariusze z pogotowia, układają tak buty, gdy mają do czynienia z wypadkiem śmiertelnym, jako przestrogę, czy ostrzeżenie, dla przejeżdżających obok kierowców. Ale zaraz potem, zdałem sobie sprawę, że przecież nie mogą niczego ruszać, póki nie przyjedzie ekipa dokumentująca zdarzenie… Po chwili jednak, moja dziewczyna przypomniała sobie, że niedawno czytała o tym artykuł w sieci. Okazuje się, że bardzo często przy wypadkach śmiertelnych na drogach, ofiary nie mają na sobie… butów właśnie. Zagadnieniem ponoć już od dawna zajmują się różni zaciekawieni i muszę przyznać, że to, co piszą o tym w sieci, jest co najmniej intrygujące (wystarczy wpisać w Google hasło: śmierć zdejmuje buty)…

Przytoczę może pierwszą z brzegu rozmowę z sanitariuszem R-ki, przeprowadzoną przez pewnego reportera:
„- ... a co Pana zdumiało?
- Sanitariusz: - Kiedy?
- No kiedy była ta kraksa... wypadek, jak Pan przyjechał na miejsce.
- Zobaczyłem, że to dziecko nie ma butów. Niedobrze jest! To znaczy śmierć – tak pomyślałem.
- Śmierć? Co pan ma na myśli?!
- A co, nie słyszał pan o tym? Buty spadają, to człowiek nie żyje. Ale to zawsze tak jest, jak nie ma butów, znaczy trup.
- Buty? O czym pan mówi?
- Niech pan popyta, kogo chce. Tu w szpitalu albo z załogami niech pan porozmawia, ale... to wystarczy tylko choćby z tymi, co holują te pojazdy, bo oni bardzo często widzą najgorsze wypadki. I powiedzą panu to samo co ja, że człowiekowi śmierć zdejmuje buty...
- Co pan opowiada? Nigdy o tym nie słyszałem. Ale... może te buty same spadają, bo uderzenie duże jest? Znaczy siła uderzenia w samochód, to nie dziwne, że spadają.
- Nie rozumie mnie pan, to trzeba zobaczyć. Czasami jest wypadek i w samochodzie ginie człowiek, bo lekko uderzył głową w kierownicę. Niby nic takie uderzenie i nawet w pasach był, a to śmiertelny cios w głowę. I samochód nawet wcale nie tak zniszczony, wydaje się, że taka stłuczka zwykła... patrzę do środka i widzę, że gość nie ma butów, bo mu spadły. A uderzenie nie było duże.
- Ale mogły spaść od uderzenia?
- Mogły, ale mówię panu, że nie było duże uderzenie. Ale on nie ma butów i mówię do kolegi: zobaczysz, że nie żyje. I reanimacja nie pomogła, bo nie żył. I te buty... niech pan popyta.
- To ciekawe... A jak pan sądzi, dlaczego ludzie tracą buty?
- Bo ja wiem... śmierć buty ściąga, tak jest. Może dusza przez stopy ucieka, czy jak? Ja się na tym nie znam, ale myślę, że może jacyś naukowcy się tym powinni zainteresować. Ale mówię panu, że wszyscy panu to powiedzą, wszyscy. Jak buty stracił, to znak, że nie żyje. Tak jest po prostu.”

Zainteresowanych odsyłam do artykułu na Wiadomosci24.pl - http://www.wiadomosci24.pl/artykul/smierc_zdejmuje_buty_19597-1--1-d.html

Temat, jak widać, mocny i pytanie nadal pozostające bez odpowiedzi: Co zdejmuje buty ofiarom wypadków?

Wnioski autora pow. artykułu:

"Sprawa „śmierci ściągającej buty” do dzisiaj jest dla mnie zagadką. Od wielu lat śledzę wszystkie serwisy telewizyjne i zwracam uwagę na to, że śmiertelne ofiary wypadków bardzo często nie mają na nogach butów. To zjawisko musiało być zauważone już wcześniej, skoro funkcjonuje nawet takie ludowe powiedzenie „umarł w butach!”. W słowniku frazeologicznym znalazłem wyjaśnienie, że tego typu zawołanie ma podkreślać „beznadziejność sytuacji, brak dobrego wyjścia itp.”. W tej sprawie przyjąłem trzy hipotezy.

Pierwsza
– jest to zupełnie normalne zjawisko, a zsuwanie się obuwia z nóg ofiar wypadków jest spowodowane jedynie siłą uderzenia.

Druga
– buty spadające ludziom z nóg w chwili śmierci to efekt rozluźnienia mięśni w momencie największego, przedśmiertelnego stresu.

Trzecia
– zakłada wymiar metafizyczny tego zjawiska. O całej sprawie już prawie zapomniałem, ale kilka dni temu przez przypadek w telewizji obejrzałem materiał, który był reportażem z tragicznego zdarzenia na budowie. I znowu ze zdziwieniem zauważyłem, że śmiertelna ofiara wypadku nie miała na nogach... butów!”

A Wy jak myślicie, która hipoteza jest prawdziwa?
Dodano: 13 lat temu
wynika z tego, że swój wypadek na motocyklu przeżyłem dlatego, że miałem wysokie, mocno zasznurowane buty, nawet kostucha nie dała rady ich zdjąć ;)
Dodano: 13 lat temu
Gratuluję wyróżnienia[puchar]. O tych butach bardzo ciekawe.
Dodano: 13 lat temu
Chyba też podobnie trafiłem z tą mgłą. Najgorsza jest bezmyślność pieszych (bez związku z powyższym wypadkiem): w takiej mgle powinni dla własnego bezpieczeństwa iść z dala od jezdni, ale oni są wygodni, bo gdy widzą światła, to znaczy, że "światła" widzą ich...
Dodano: 13 lat temu
poszukałam, poczytałam o tych butach... ciekawe
Dodano: 13 lat temu
Dzięki wszystkim za oceny! Nie zanudzając rzucę tylko mój prywatny wniosek odnośnie wypadków. Chwilami dopada nas na drodze takie wrażenie, że jazda jest mechaniczna, odbywa się właściwie bez naszej ingerencji, przez co traci się na moment koncentrację. Dzieje się tak zwłaszcza przy dłuższych trasach. Osobiście łapię się wtedy na tym, że zaczynam się zajmować bardziej tym co się dzieje wewnątrz kabiny (radio, CD, pasażerowie), niż tym co jest na zewnątrz. Nie usprawiedliwiam w żaden sposób nieuważnych kierowców, mam natomiast wrażenie, że ludzki umysł potrzebuje odpowiednich ćwiczeń, by mógł być skupiony dłużej na jednej rzeczy - w tym przypadku na prowadzeniu auta. Coś jak snajper z oddziałów specjalnych, musi przejść odpowiednie szkolenie samej koncentracji tylko i wyłącznie na swoim celu. Czy ktoś o tym pomyślał, przy tworzeniu programów nauczania dla przyszłych kierowców? Może trochę przesadzam, ale myślę, że dzięki temu parę (-dziesiąt?) istnień by ocalono.
Dodano: 13 lat temu
Hej,

Świetny wpis. Fajnie sie czyta, ale te wypadki śmiertelne to masakr... :(
Dodano: 13 lat temu
nr 2.
wniosek ; wodery z filcem zimą a latem rzymskie sandały na szelkach... ;-}
Dodano: 13 lat temu
Pracuję w pogotowiu i jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby było "co robić" przy potrąconym "wyrwanym z butów". Z reguły, ciało przykrywa się tylko czarną folią. Niestety ale to smutna prawda..
Dodano: 13 lat temu
temat butów bardzo ciekawy. po Twoim wpisie strasznie mnie to zaciekawiło. ponad godzinę siedziałem i czytałem różne artykuły:) pozdrawiam
Dodano: 13 lat temu
zawsze słuchaj mamusi żart oczywiście, lecąc na katowice, częstochowę i dalej gierkówką na wawę, nadrabiasz koło 60km, ale lecisz cały czas dwoma pasami w jednym kierunku- nie wleczesz się za tirami, aczkolwiek od piotrkowa trybunalskiego zaczynają się zwężki, bo będą chyba poszerzać czy coś...
pozdro
Dodano: 13 lat temu
Do Tomaski: hmm to chyba musiałbym nonstop na tempomacie jechać ale w sumie zapominam cały czas o tym, że jednak trochę w miejskich korkach postałem (szczególnie w Krakowie), także można by określić, że jakieś 10-15% trasy to było jednak miasto.
Dodano: 13 lat temu
Żarówkę dopiero co to i ja wymieniałem tyle, że ułamałem haczyk za który zaczepia się drucik dociskający ją... poxipol uratował lampę i od razu rozebrałem ją i ponownie wyczyściłem. Także sumarycznie wyszło na plus:-) i teraz drugą muszę wyczyścić żeby obie tak samo wyglądały. Jeśli nie rozbierałeś jeszcze lamp to zdecydowanie warto. Moje już czyściłem max z rok temu i jak widać różnica spora w krótkim czasie używania. 50L na tyle km no nieźle, ale życzę 1100km zrobić na 60L;-), coś koło tego wyszło w turkaniu się na Włochy
Najnowsze blogi
Dodano: 2 dni temu, przez darek-k
wycena z ubezpieczalni naprawa przewyższa wartość auta moja decyzja auto odkupuje po cenie rynkowej z przed uszkodzenia ubepieczyciel
2 komentarze
Dodano: 2 dni temu, przez darek-k
wycena z ubezpieczalni naprawa przewyższa wartość auta moja decyzja auto odkupuje po cenie rynkowej z przed uszkodzenia ubepieczyciel
4 komentarze
Dodano: 9 dni temu, przez Egontar
Z wymianą filtra PP oraz porządkami po zimowymi w Jokerze wstrzymywał mnie nieszczelny układ klimatyzacji. Dlatego też zaraz po jego uszczelnieniu zabrałem się za porządki, a było co robić. ...
57 komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl