ostatnio moją Astroide przesladowało jakies FATUM ...
1 po pierwsze primo : Wracałem zmęczony od dziewczyny -nie pytajcie dlaczego zmęczony :p -w nocy a właściwie już się jasno robiło
Wjechałem sobie do garażu > zatrzymałem się > przekręcam kluczyk i puściłem sprzęgło - niestety zbyt wcześnie -ostatnie obroty silnika sprawiły ze uderzyłem w szafę stojacą w garażu a że garaż był robiony pod malucha dawno dawno temu mam dosłownie 2 cm zeby sie w nim zmieścić skończyło sie to złamaniem ramki i powyginaniem tablicy rejestracyjnej-trudno - moja wina
2 po drugie primo sekundo na drugi dzień tankowałem i pani która nalewała mi gaz zapomniała zakręcić korek > został gdzies na stacji - to nic 4 zł -nie pieniądze 1 piwko mniej :/ da się wytrzymać -ale to co stało się tego popołudnia to już jest masakra - zostawiłem autko pod domem - nie chowałem do garażu bo nie było upału >
3 po trzecie primo secundo tresto > jakiś PATLANT Ślepy albo inny kaleka umysłowy przerysował i zagniótł mi lewe nadkole - krew mnie zalała - a zbierałem na "angel-eyes'y" a tu trzeba bedzie blachę robić - efekty zobaczycie na fotkach Chciałem dodać ze nie mieszkam w blokach i na parkingu (ślepej uliczce) jest naprawdę sporo miejsca na manewry wszelkiego rodzaju - mój sąsiad parkuje tam TIRa i jakoś się mieści -prawdopodobnie to była jakaś ciężarówka lub bus bo nie ma śladu po innym lakierze-więc wysoki zderzak lub opona