W tym roku poraz pierwszy w życiu posatnowiłem się wybrać na urlop w nasze Tatry. Focus w trasie sprawował się wyśmieniecie. Na blacie cały czas 120-150 km\h. 660 km przejchał w niecałe 7h. Po powrocie chwaliłem go sporo.

Przedemną był jeszcze tydzien wolnego, więc w niedziele udaliśmy się z małżonką do pobliskiego miasta na drobne zakupy uzupełnić zapasy. Jakież było moje zdziwnienie, gdy w drodze powrotnej (na szczescie w miescie jeszcze) zgineły hamulce!? Pedał zrobił się sztywny i auto przestało hamować. Na szczescie został jeszcze ręczny i jakoś powoli, spokojnie uważając wróciłem do domu.

W poniedziałek rano foczka poszła na warsztat. Okazało się, że padła pompa podciśnienia wspomagania hamowania (vaccum) - koszt nowej 300 zł. Przy okazji skończyły się też klocki z przodu - 130 zł. Wymiana całości - 200 zł. I tak oto kolejne 3 dni urlopu spędziłem w domu biednieszy o 630 zł. Na szczescie mieszkam nad jeziorem, pogoda jest piękna, więc korzystam z lokalnych uciech wypoczynkowych. Autko dziś odebrałem, ale już raczej nigdzie nie pojadę. A w planach był krótki wypad na Hel.