Koledze zepsuło się auto - pękła głowica w Peugeocie 306. Cóż, zdarza się. Jako że przez jakiś czas nie miał się czym odpychać, pożyczyłem mu cienkusza. Oddając ostatnio Mercedesa do warszatu na wymianę sprzęgła wiskotycznego zadzwoniłem, prosząc o oddanie fiacika. Kolega się zmieszał - otóż cienkusz stoi u naszego znajomego mechanika i czeka na naprawę. Pęknięta uszczelka pod głowicą... Problemu nie ma, znamy się jak łyse konie, auto naprawi na swój koszt, ale tak się zastanawiam, jak on jeździ?! Przed peugeotem zajeździł civica, a przedtem clio... Jak z nim jadę jako pasażer (dosyć często), to ja przy nim jestem wyścigowiec!
W mieście 40-50 km/h, na autostradzie nie przekracza 120 km/h, nigdy, nawet jak jest sucho i pusto... Pecha ma takiego, czy co?

No cóż, tradycji stało się zadość... Trzaśnięta uszczelka pod głowicą, chłodnica do wymiany. Auto już zrobione, ale pecha człowiek ma jak nic...