Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog auta Citroen Xantia Księżna » Nie wszystko złoto co się świeci.







Prześlij sugestię
Wpis w blogu auta Citroen Xantia
Dodano: 10 lat temu
Blog odwiedzono 1297 razy
Data wydarzenia: 14.12.2013
Nie wszystko złoto co się świeci.
Kategoria: awaria
W moim aucie problem goni wręcz problem.Tytuł który dodałem odzwierciedla fakt że maja Księżna mimo zewnętrznego blasku,wewnątrz coraz bardziej okazuje się autem i tu nie boję się użyć tego określenia-autem zużytym.Nie przypuszczałem że do tego dojdzie mając na uwadze fakt że kupiłem praktycznie ruinę.Byłem jednak zafascynowany brakiem rdzy a z całą resztą uznałem że sobie poradzę.Wcześniejsze wpisy świadczą że raczej nie oszczędzałem na aucie i dokonywałem wymian omal wszystkich elementów zwanych eksploatacyjnymi.Pamiętałem o olejach,filtrach i ogumieniu.Kwestie blasku pozostawię do oceny innym lecz uważam że i w tej kwestii zrobiłem wszystko aby auto odpowiednio się prezentowało.Podczas ostatniej wizyty w Grudziądzu,jadąc jeszcze autostradą nr 1 w pewnej chwili auto jakby straciło moc.Będąc jednak rozpędzony wyłączyłem zasilanie gazem ale nie pomogło.Silnik jednak nie zgasł. Przegazowałem i jakby zaskoczył.Pojechałem więc dalej.Na miejscu podniosłem klapę silnika i w okolicy bagnetu olejowego zauważyłem smugę wydobywającą się spod pokrywy zaworów.Smuga ta była tłusta i czuć ją było spalinami.Wiedziałem że to coś poważniejszego.Sprawdziłem olej i miarka pokazała dosłownie odrobinę oleju w aucie.Zabrałem auto córki i pojechałem dokupić 5 litrów oleju. Miałem nie lada kłopot co robić. Uzupełniwszy olej,odpaliłem auto i o dziwo-chodzi.Chodzi jakby normalnie.Natychmiastowa decyzja-wracamy autem.Aby było szybciej znowu autostradą ruszyłem do domu i do garażu gdzie i narzędzia i części [kiedyś wcześniej kupiłem już uszczelkę pod pokrywę],gdzie człowiek czuje się bardziej pewny niż gdziekolwiek indziej choćby u najbliższej rodziny.Rano ponownie odpaliłem auto aby upewnić się że to jest to a w duchu licząc że może jakaś cudowna samo-naprawa nastąpiła. Niestety.Przygotowawszy komplet kluczy,przystąpiłem do kolejnego etapu poznawania auta. Sama wymiana to jedna z bardziej prostych rzeczy,choć samo założenie nowej uszczelki takie proste już nie jest.Wkładając ją na swoje miejsce które wcześniej naturalnie umyłem i przygotowałem, wyłazi albo z jednego albo z drugiego końca.Zrobiło się przez chwilę nerwowo ale pomogłem sobie odpowiednim na temperaturę silikonem. Naniosłem go w kilkunastu miejscach,odczekałem chwilę i dopiero wtedy wciskałem ponownie uszczelkę.Gdy już ją osadziłem,na całość położyłem wcześniej przygotowaną deseczkę i przygniotłem obciążnikiem aby silikon stężał odrobinę i nie pozwolił wysunąć się uszczelce. W tym czasie przygotowałem drugą stronę podłoża aby było czyste i suche.Po 10 minutach silikon zdał egzamin i pokrywa znalazła się na swoim miejscu. Tu muszę zaznaczyć że szwankuje fakt braku klucza dynamometrycznego którego jeszcze się nie dorobiłem. Ufając jednak swoim zdolnościom i widząc kilkunastokrotnie byłych kolegów dokręcających głowice,stosując taką samą technikę dokręciłem pokrywę. Dodam że gdy była zdjęta a ja miałem dużo miejsca którego wcześniej brakowało,wszystko dookoła i tam gdzie tylko mogłem włożyć rękę umyłem i wyczyściłem aby lśniło.Cóż jednak z tego?I tu odwołanie do tytułu. Co z tego że się świeci skoro po złożeniu wszystkiego i sprawdzeniu że czegoś nie pominąłem [nie jestem mechanikiem],po odpaleniu silnika,ręce dosłownie mi opadły.Wcześniejszego wycieku [wydmuchu] już nie było.I to jedyny i ostatni pozytyw.Dymi się z ...bagnetu a to już jak dla mnie dramat.Mam bardzo poważną awarię silnika.We wcześniejszych rozważaniach zakładałem że poza wyciekiem spod pokrywy może któryś zawór się zawiesił albo jakiś inny czort.Gdy pokrywa była zdjęta widzę że u mnie są tak zwane samo-regulatory i tu sam nic nie zdziałam.Miałem także zobaczyć jak wygląda smarowanie poprzez rurkę biegnącą wzdłuż komory zaworowej.Zaniepokoił mnie także widok jednej ze świec zapłonowych, wskazujący wyraźnie że ona nie paliła. Tylko dlaczego?Prąd sprawdziłem i był.Moje podejrzenia idą niestety w dwóch kierunkach.Poszła uszczelka pod głowicą i tam jest gdzieś przedmuch albo jeszcze gorzej, poszły pierścienie.Mógłbym napisać że siedzę i beczę ale ujmując to inaczej siedzę i rozmyślam.Nie mam pomysłu na chwilę obecną ale jestem raczej przekonany że jeżeli potwierdzi się moja diagnoza [skonsultuję to z kimś kto zna takie silniki a nie pierwszy lepszy warsztat z napisem mechanik] to moja reakcja jest raczej przesądzona.Bardzo chciałbym tego uniknąć bo wszystkie swoje siły i zdolności skierowałem właśnie na Nią. Nie będę jednak remontował silnika!Prowadzę swój rejestr wszystkich wydatków związanych właśnie z Xantią i poza faktem że czasami słyszę docinki żony że o żadne auto tak nie dbałem jak o to, to muszę faktycznie zgodzić się że przez te niecałe dwa lata wliczając koszty paliwa, wydałem kwotę pozwalającą na kupno innej używki.I to może poza karoserią w stanie dużo,dużo lepszym a w każdym razie młodsze.Za kilkanaście dni Księżna rocznikiem wejdzie w dwudziestoletni okres "życia". Ach jakie piękne są dwudziestolatki w tym wieku. W tym jednak przypadku dochodzę do wniosku że każda następna wydana złotówka na remont, może poza chwilową poprawą nie przynieść oczekiwanych efektów.To jak z człowiekiem po liftingu. Zmarszczki można wygładzić ale wewnątrz ruina. Przyznam że strasznie mnie to boli bo model ten zakrzątał moją uwagę w stopniu bardzo dużym, rozwiązania techniczne zastosowane w aucie popchnęły tak dalece że o zawieszeniu Xantii wiem dziś omal wszystko, przeczytałem chyba też wszystko co się dało a moje zbiory prywatne można wręcz liczyć w gigabajtach.Szkoda, strasznie mi szkoda auta, jednak decyzja musi zostać podjęta a po potwierdzeniu usterki i stosownej diagnozie z łezką w oku oddam Ją na złom.Nawet minister transportu jest przeciwko mnie, bo nie mam możliwości [a warunki mam doskonałe] aby pozostawić ją sobie, postawić na przysłowiowych kołkach na działce u córki i z rozrzewnieniem popatrzeć i powspominać.Płacić za coś stojącego w ogrodzie?Bez sensu tak jak dalsze ryzykowne inwestycje.Muszę niestety się poddać.
Dodano: 10 lat temu
Do piotr1988_17: W pełni się zgadzam. Szczegóły w wiadomościach.
Dodano: 10 lat temu
Do miroslaw998: Rozumiem Twoją sytuację. Po za tym nie sztuką jest się pokazać, sztuką jest się utrzymać.
No to zdradź co zakupiłeś??:) To Xantia idzie na handel?

Ale zobacz autem dla indywidualisty jest Mercedes 190, którego już miałeś;) choć lata świetności ma już za sobą. Xantia tak sam do tego zestawienia pasuje.
Dodano: 10 lat temu
Do piotr1988_17: Zazdroszczę możliwości. Jak popatrzysz w mój profil będziesz wiedział że choćbym chciał to nie dam rady.Muszę dzielić siły na zamiary.Fajny za to sposób podsunąłeś aby zaprezentować nabytek wraz z nastaniem Nowego Roku.Czy wytrzymam?
Dodano: 10 lat temu
Do miroslaw998: A to ciekaw jestem co zakupiłeś, czekam na prezentację na profilu;) że tak powiem w nowy rok, z nowym autem
Ja nie spinam się przy zakupie teraz, bo auto dziewczyny i mogę nim jeździć do wiosny także nie ma pośpiechu. Na spokojnie coś kupię. W niedziele oglądałem Forda Explorera i to auto mi się bardzo spodobało, aczkolwiek ten egzemplarz co oglądałem nie przemawiał do mnie. Ja przy wyborze auta kieruję się tym, żebym go nie widział co chwile na drodze. Czyli to musi być auto dla indywidualisty, a nie dla wszystkich;)
Dodano: 10 lat temu
Do piotr1988_17: Zgadzam się.W ostatnim okresie "walczyłem" z maglownicą,wymieniając ją na inną suchą i bez oznak zmęczenia w takim stopniu jak moja była.Gdyby ostatnia awaria nastąpiła za miesiąc,dwa ale ledwo uporałem się z czymś za co warsztat wołał 500 złotych za wymianę a tu kolejna niespodzianka.To zdecydowało.Ładowałem kasę i dbałem jak mówi żona jak o żadne inne a ta niewdzięcznica non stop coś. Wyboru już dokonałem i stoi na parkingu.Przyglądam się i zastanawiam co też zrobiłem.Uciekłem rocznikiem sześć lat do przodu ,lecz chwilowo [to takie w moim typie] nie jest to Citroen.Muszę odpocząć od tej marki.Zdania co do zakupu są podzielone.Co to jest?Napiszę przy okazji.Pozdrawiam i powodzenia przy zakupie.
Dodano: 10 lat temu
Do miroslaw998: Moim zdaniem nie ma sensu pakować w auto tyle kasy, bo i tak tego nie odzyskamy. A jak wiadomo ciągle coś trzeba w używanych autach wymieniać. Bo wiek i przebieg robi swoje. Ja bym na Twoim miejscu sprzedał Xantię i rozejrzał się za C5 jeżeli będziesz szukał tej samej marki. Obecnie te auto są bardzo tanie a zarazem dobrze wyposażone i nie bierze je rdza, o komforcie nie wspomnę bo sam o tym wiesz;) ewentualnie coś innego mogę doradzić, bo sam szukam auta
Dodano: 10 lat temu
Do miroslaw998: Ja w nową Borę (cena 210 tys. pesos)władowałem 163 tys. pesos i po 7 latach też z żalem ale jednak się pożegnałem, na rzecz Altea XL.
Powodzenia w zakupie i uczciwego sprzedawcy życzę.
Dodano: 10 lat temu
Do navigatus: To prawda,przerobione teoretycznie i praktycznie lecz "niewdzięcznica" sypać zaczęła takimi niespodziankami że pozostaje tylko zmiana.A tu?Loteria niestety.Poszukam czegoś z prywatnych rąk bo handlarzom już od dawna nie wierzę.Pozdrawiam.
Dodano: 10 lat temu
Do darhad: I niech trwa to dalej i jak najdłużej.Też na to liczyłem bo wyrosłem z czasów pięknych kobiet i szybkich samochodów.To pierwsze pozostało a samochód?Wygoda,środek transportu,wypełnienie wolnego czasu.Starałem się jak tylko mogłem ale ekonomia jest bezwzględna a poza tym czekać aż ludzie patrząc na mnie zaczną w czoło się pukać wskazując mnie palcem?Nie,dosyć.Chęci mam ale rozum podpowiada pas.
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: No nie,do tego akurat nie doszło lecz chętnie poczytam o Twoim przypadku bo to trochę trąci Bareją.Zgubić silnik?
Dodano: 10 lat temu
No, kolega się nieźle namęczył, współczuje wysiłku i kosztów, ale wiedza nabyta przy remontach własnymi rękami jest nieoceniona, życzę trafnego wyboru przy kupnie następnego auta.
Dodano: 10 lat temu
Do giernal: Xantia moich rodziców jeszcze się kula całkiem zacnie. Coś tam padło po drodze, ale tragedii wielkiej nie było. Niedawno jeździłem nią cały tydzień z racji tego, że mój Osiołek się konserwował.
Dodano: 10 lat temu
Do miroslaw998: Przynajmniej nie zgubiłeś silnika jak ja wczoraj...
Dodano: 10 lat temu
Do miroslaw998: Tak właśnie było z moim poprzednim Polo. Niby znajdowało się w dobrym stanie, ale rutynowe wymiany (m.in. rozrząd, amortyzatory, tłumik, płyn hamulcowy, płyn chłodniczy) kosztowałyby ~1000 zł. Dlatego wolałem je sprzedać za niecałe 6000 zł, dołożyć 15000 zł i "śmigać" o 10 lat młodszym pojazdem, który nie wykazuje kompletnie żadnych niedomagań. ;)
Dodano: 10 lat temu
Do piotr1988_17: Oto kolejna propozycja dla chętnych lub chcących posiadać auto.Ile głów tyle pomysłów.Ile by jednak ich nie było w każdym z obecnie zaprezentowanych,wszystko zależy od zasobności portfela.Dodać należy że wcale nie na dziś ale na jutro i pojutrze.Generalnie z tym co napisałeś ja tą granicę przekroczyłem i to znacznie.Może wezmę przykład?
Dodano: 10 lat temu
Do giernal: Ja kupuje na taki czas, coby nie stracić na aucie i nie pchać się w naprawy które przekraczają 1/5 wartości auta;) oto i na na razie nie narzekam.
Dodano: 10 lat temu
Do giernal: Popieram taką politykę.Ja właśnie stałem się posiadaczem takiego auta o jakim wspominasz.Jak już wcześniej pisałem,poniosło mnie.Przychodzi jednak taki moment że stosując podaną przez ciebie zasadę kiedyś jest czas na radykalne decyzje.Trupa zazwyczaj trudno już reanimować.Samo życie. Nawet na tej stronie zauważyłem jakiś dziwny trend.Rano mój Citroen miał ocenę 76.30 a po napisaniu posta ocena spadła na 76.25. Okazuje się że system też wyczuwa spadek wartości auta.Albo moderator.Zaczynamy wsteczne odliczanie.E,szkoda słów. Pozdrawiam.
Dodano: 10 lat temu
Do darhad: Zgadzam się z tobą w całości.Muszę do tego wszystkiego dodać fakt że o ile z tym co robiłem przy aucie sobie radziłem przy bardzo wydatniej pomocy brata,to przekładka silnika w garażu typu blaszak,choćby najlepiej wyposażonym mija się z celem.Zrobienie tego u kogoś to poza naturalnie kosztem silnika koszt pracy mechanika a to już się "ne wrati" jak mówią nasi sąsiedzi z południa.
Dodano: 10 lat temu
Dlatego ja kupuję auto na 5-6 lat. W tym czasie normalnie je eksploatuję, dbając oczywiście o wszystkie terminowe wymiany płynów i części. A gdy inwestowanie przestaje się już opłacać ze względu na jego znikomą wartość, sprzedaję je komuś innemu, by kupić coś nowszego i mniej zużytego. ;)
Dodano: 10 lat temu
Przeszczep motoru z jakiegoś rozbitka? Mam namiary na jednego o ile to ten sam silnik, ale chyba bez sensu, bo masz za daleko. Walnięty w przód. W nowszym aucie byłoby to spokojnie naprawiane. W tym konkretnym przypadku naprawa podwoiłaby wartosć auta i auto czeka nie wiadomo na co.
Najnowsze blogi
Dodano: 5 dni temu, przez JacK
i 1/5 wygłuszenia maski wyjedzona a w zasadzie posiekana na kawałki. Przed dłuższym wyjazdem mam zasadę popatrzeć pod maskę sprawdzić olej, dolać płynu do spryskiwaczy itp. A tam widzę ...
15 komentarzy
Dodano: 8 dni temu, przez giernal
Kończąc w optymistycznym tonie ostatni wpis pochwaliłem zarówno stan techniczny samochodu, jak i umiejętności żony w prowadzeniu pojazdów. Życie niestety szybko ostudziło moje pozytywne ...
17 komentarzy
Dodano: 10 dni temu, przez Egontar
Możliwe mody w DS-5, z tych które chciałbym mieć u siebie. Oczywiście sam pewnie nie brałbym się za przeróbki, tylko kto to robi w Polsce? Poza tym gdzie to wszystko kupić, bo zdolnych ...
37 komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl