...i poddam się publicznej krytyce.
Dzisiaj zaliczyłem egzamin sprawdzający po zatrzymaniu prawa jazdy za nazbierane punkty (większość to za prędkość). Nie przypilnowałem sobie ilości otrzymywanych punktów, dobrze że na AC można je sobie wpisywać i kontrolować.
Na testach miałem jeden błąd, praktyczny to nie zapiąłem pasa jeszcze na placu i jedno cofanie na łuku zawaliłem. Nie wiem, wcześniej wychodziło mi bez problemu. Na mieście już poszło gładko.
Jedynym pozytywem całej sprawy jest to że w momencie oddawania prawka w UM okazało się że skończyła się jego ważność, a nowe będę miał już bezterminowe.
Gdybym nie zdał to odbierają uprawnienia do prowadzenia pojazdów mechanicznych, po przekroczeniu limitu tylko zatrzymują i wysyłają na egzamin sprawdzający.
A w tej chwili to się coś zmieniło i już nie będą zatrzymywać tylko kierować na jakiś kurs reedukacyjny cy cuś. Ostatnio Pan Prezydent Komorowski podpisywał jakąś nowelizację ustawy dot. karania kierowców.



A żeby dodać smaczku i byście mogli sobie wyrobić "jeszcze lepsze" zdanie o mnie to powiem wam że to już drugi raz tak zdaję, pierwszy w 2008 zdawałem.
Nie, nie musicie mnie krytykować, jestem świadom swojej lekkomyślności (choć nie pędzę jak wariat, ale w wioskach na trasach przelotowych trudno mi jechać 50tką). Amen