18 września Zjawa wylądowała w ASO. Na wymianę napełniacza czołowej poduszki kierowcy (w ramach akcji serwisowej).
Przez telefon diler zaproponował jeszcze dezynfekcję klimatyzacji za 1 zł. OK, biorę. Przyda się, bo zapaszek z klimy już takie sobie...
- Mamy jeszcze możliwość zabezpieczenia lakieru metodą Nano Lack. (Sonax? A diabli wiedzą).
Właśnie miałem samemu myć i polerować. Hmmmm, a niech tam. Zobaczę co to za wynalazek. Może będzie lepszy niż moje zabiegi?
Cena lenistwa 89 zł + 50 zł za mycie = 139 zł. Efekt konserwujący (po drugim solidnym deszczu) widać na fotach. Na razie wygląda obiecująco. Lakier wciąż jest głęboko lśniący i śliski. Zobaczymy jak długo ta warstwa się utrzyma.
Doskonałości nie istnieją. Zaaplikowano Nano Lack hurtem na całe nadwozie, także na przednią szybę! Aaaaaaa... :/
Skutki? Za każdym ruchem wycieraczki (tzw. mizz-mut, jak mawiała pewna kilkulatka ) ciągnie się upierdliwa mora. Co prawda zanikająca, ale przy wycieraczce chodzącej nieprzerwanie, jedzie się jakby z wieczyście zaparowaną szybą. Nocna jazda w deszczu staje się mordęgą. Tałatajstwo niechętnie i stopniowo schodzi przy użyciu alkoholu (np. mocnego odmrażacza do szyb), co nieźle rokuje jego trwałości...