Krótka opowieść z pointą.

Aż mnie skręcało po tym jak widziałem, że w trasie nie może się rozgrzać do odpowiedniej temperatury. Mając w pamięci starsze samochody z kartonami założonymi za grill, jak i również fabie z elegancką maskownicą stwierdziłem, że czas taką sobie sprawić.

Zakupiłem, zamontowałem i ruszyłem w trasę... w końcu -10*C to doskonałe warunki na przetestowanie nowego gadżetu!
Jakie zdziwienie musiało malować się na mojej twarzy gdy widziałem, że efekt temperaturowy jest tak mizerny. Niestety wydatek 40 zł nie wydaje się adekwatny do rezultatu.

Przyjrzałem się mojemu dyliżansowi i na chwilę obecną mam dwie niesprawdzone teorie.
1. Wlot powietrza poniżej tablicy rejestracyjnej ma również duże znaczenie dla temperatury i efekt można by zaobserwować dopiero po przysłonięciu obu wlotów powietrza (takich maskownic chyba niema ).
2. Czasy gdy ogromne grille w starych samochodach powodowały, że przysłanianie ich miało znaczenie już się skończyły, a przysłanianie takich małych "okienek strzelniczych" mija się z celem.

Tak czy inaczej zakup maskownicy należy potraktować jako specyficzny zimowy tuning wizualny

Pozdrawiam i szerokiej drogi!