Sobotni dzień poświęciłem na małe grzebanko w merolu.
Widziałem małe ogniska rdzy i chciałem ich się pozbyć, więc wziąłem się do roboty.
Zacząłem od ostatnio niepokojącego spostrzeżenia, mianowicie przedostatniej nocy padał deszcze - wiem że w tym nic dziwnego prócz tego że z rana tylnia kanapa od połowy była mokra więc temat trzeba było zgłębić. Zdjąłem kanapę, odkręciłem podsufitkę i moim oczom ukazała się ona - RDZA, chyba w bardzo groźnym już stadium ale nie omieszkałem tego tak zostawić, więc wszystko wyczyściłem, zaimpregnowałem i pomalowałem. Powodem była pęknięta uszczelka tylniej szyby na łączeniu, tamtędy dostawała się woda a dalej spływała na boki podsufitką na pasy i po pasach ładnie na kanapę. Sprawę załatwił sylikon bezbarwny póki co, wiem że listwę można wyciągnąć ale boję się że może szyba pęknąć, w każdym razie poprzedniemu właścicielowi chyba to zbytnio nie przeszkadzało. Korzystając z okazji że miałem zdjęte kanapy to to co już wyglądało dla mnie podejrzanie to zostało ładnie zaimpregnowane.
Koleją rzeczą która się zmieniła to fotel kierowcy, nie działo pokrętło od ustawiania oparcia oraz pękło mocowanie od przesuwania fotela przód-tył. załatwiłem kompletny i działający fotelik i przełożyłem tapicerkę, dodatkowo zyskując podłokietnik w komplecie.
Przyszedł czas na zabawę w kanale, tam też kilka ognisk rdzy zostało zażegnanych, mam nadzieję że na troszkę czasu ale wszystko będzie sukcesywnie kontrolowane.
Nie rozwiązałem jeszcze problemu z opuszczaniem tylnich zagłówków ale widzę że już ktoś coś przy nich czarował, póki co odpuściłem ale wrócę do tego niebawem na pewno.
Pracę konserwatorskie zakończyłem z lekką nutką satysfakcji o północy
No i mesio stanął w garażu na spokojną noc jak widać na fotce dość ciasno mu ale daje radę.