Nie wiem jak do tego doszło , ale pominąłem w swoich wpisach dwie dosyć istotne historie.

Porządkując przedwczoraj pamięć tel. natknąłem się na zdjęcia (patrz na koniec wpisu) i olśniło mnie , że nie odnotowałem tego w blogu.

Nie żebym uważał, że koniecznie musicie lub będziecie chcieli to czytać, ale jak już zapisuję Nasze przygody z cytryną to z kronikarskiego obowiązku zapraszam do ewentualnej lektury.

1. We wpisie "Skarbonka bez dna :/" ( https://www.autowcentrum.pl/blog/post/skarbonka-bez-dna,37029/ ) zabrakło jednego „niusa”. Mianowicie w drodze na moją rodzinną wieś w dniu 20.07.2019 r. około godziny 11:33:08 licznik kilometrów cytryny i z jedynki i pięciu dziewiątek przestawił się na dwójkę i pięć zer. Zdjęcia nr 1 i nr 2. Oficjalnie ogłaszam, że na polskim rynku cytryna stała się niesprzedawalna

2. We wpisie "Wpis koronawirusowy" ( https://www.autowcentrum.pl/blog/post/wpis-koronawirusowy,37263/ ) pominąłem dosyć ważny moment związany z użytkowaniem . Tuż przed świętami Bożego Narodzenia wysiadł spryskiwacz. Tzn. pompka pracowała bo było ją słychać ale ani z przodu ani z tyłu nic nie leciało. Pod autem i pod maską też nic nie leciało. W związku z planowanym świątecznym w rodzinne strony spryskiwacz musiał być sprawny. Czas był taki, że odpuściłem wstawianie auta do mechaników i podjąłem próbę (jak się okaże w dalszej części wpisu udaną) samodzielnego pozbycia się problemu. Asekuracyjnie zakupiłem nową pompkę (jak się później okazało niepotrzebnie) za 25 zł marki Topran (stara niby buczała, ale nigdy nie wiadomo). I w sobotę 21.12.2019 r. około godziny 15:00 zacząłem. Zdjąłem prawe przednie koło, odkręciłem kilka śrubek od zderzaka i prawego nadkola, wykręciłem zbiornik, wymontowałem pompkę (okazało się, że zmieszane płyny się „zważyły” i zielone glutoglonowodorosty zablokowały stronę zasysającą pompki w taki sposób, że wirnik się kręcił ale nie dał rady zassać odpowiedniej ilości płynu żeby spryskać szyby. Wypłukałem zbiornik, zamontowałem nową pompkę żeby mieć spokój (starą przejrzałem, jest , więc czeka jako zapasowa), sprawdziłem czy nie cieknie bo nowa uszczelka dołączona do pompki wchodziła dużo luźniej niż stara i chciałem mieć pewność, skręciłem wszystko i do dzisiaj działa.
Inna kwestia, że nadal mam jeszcze w zbiorniku płyn zimowy i jak już się skończy to planuję zalać cały zbiornik wodą i przepuścić przez układ żeby nie ryzykować powstania kolejnej „zupy”.
Pracę skończyłem przed 19:00. Było zimno, ciemno i siąpił deszcz, ale dokonałem tego . Zaoszczędziłem trochę kasy , nabyłem nowe umiejętności , zyskałem w oczach żony , normalnie same plusy.

Dzięki za uwagę