Nadszedł długo oczekiwany dzień wyjazdu na wczasy. Calibra doczekała się wreszcie mycia i woskowania przy czym rekinia płetwa na tyle została namaszczona podwójną warstwą wosku.

Wyjazd z Opola o 12:00 czyli jak w szanującym się westernie - w samo południe. Kierunek Strzelce Opolskie a stamtąd na środowisko naturalne strzały - autostradę.

Już na wjeździe na autostradzie tuż za bramkami Cali zapragnęłą zaznaczyć ślad więc nie obyło się od zostawienia paru gram bieżnika na asfalcie. Pan z budki autostradowej z lubością (chyba) wciągnął zapach spalonej gumy jak właściciele Citroenów wciągają bagietki na śniadanie. W końcu co kraj to obyczaj.

Kilkanaście minut później i 5 spalonych litrów etyliny wyścigówa zjechała na zawsze bezpłatną A1 w stronę Ostrawy. Trasa nowa jakby specjalnie pomyślana do wyścigowej jazdy.
Jako ze Cali to mądre zwierzę zjechała na tankowanie na MOP Mszana, tam również została przyozdobiona medalami na szybie - za najszybszy miesięczny przejazd przez Czechy oraz za nadchodzący podbój Wiednia i okolicznych austriackich wsi, ponieważ poza Wiedniem nic tam nie ma

Kantor na MOP Mszana okazał się łaskawy dla portfela - ceny takie same jak po drugiej - tej obcej - stronie granicy. PO odjeździe spod dystrybutora zaliczone zostało kółeczko, powędrowały w górę palce dziadków z Mercedesów i Audi, przeważnie zawsze kciuki z podziwu. Było kilku którzy pokazali środkowy zamiast kciuka ale zostali opluci z rury wydechowej i postraszeni grzmotem subwoofera. Wyścig trwał nadal...