Poniedzialek, jak kazdego tygodnia trzeba isc do pracy po weekendowym lenistwie. 27.08.2012 wlasnie tego dnia moj poczatek tygodnia okazal sie nie mila historia.
Zaczelo sie normalnie przyjechalem do pracy,ulozylem listy,paczki,przekazy i przygotowalem sie do ich rozworzenia. Tego dnia jedna z paczek byl rower ktory postanowilem zawiesc z rana dla klienta.Wjechalem na podjazd,postawilem,zgasilem auto i najprawdopodobniej w tej chwili dopuscilem sie niewybaczlego bledu,niezaciagnelem recznego,malotego zamiast 1 chyba z rozpedu wlozylem 3 bieg i wysiadlem.Zadowolony wszedlem na poseje czlowieka i ruszylem do drzwi jednak po kilku krokach uslyszalem dziwne dzwieki trrryk.....trrryk...trrryk.. odwracam sie iiii..... moje mondeo stacza sie na brame goscia!!! Stalem jak wryty bo i tak juz nie moglem nic zrobic i przygladalem sie tylko jak moj zderzak otwiera ja. Jedyne co w tym momencie udalo mi sie zrobic to cicho powiedziec; O ku...a!?(wiadomo co ) Trzask i samochodzik zatrzymuje sie uszkodzen moze nie bylo duzo ale ja wkurzylem sie za zderzak a facet za brame,ale po chwili ugadalem sie z nim ze ja naprawie(co zaraz po pracy zrobilem z kolega) zostawilem mu paczke i zly ale i zawstydzony odjechalem z miejsca wydarzen pod poczta zaraz na goraco zrobilem kilka fotek telefonem. Milego ogladania