Mineły ponad 3 lata odkąd mam przyjemność jeździć najlepszym autem w swojej klasie. 110 tyś. km za nami. Biorąc pod uwagę, że na zmiany auta się nie zanosi w ciągu kolejnych 2-3 lat - zdecydowałem się na inwestycję w dość sporą renowację.

Tej wiosny do wymiany poszły tylne amorki i łacznik satbilizatora. Potrzebna też była nowa obudowa termostatu, gdyż stara już puszczała płyn na zawnątrz i ubytki narastały. Wymiany wymagała też linka hamulca recznęgo.

Po doprawadzeniu spraw mechanicznych do należytego początku zdecydowałem się na naprawę blacharsko-lakierniczą. Z auta usnięto całą rdzę. Pomalowałem też przedni zderzak (delikatna kolizja z przed 2 lat) i prawy bok (pamiątka po urwanym lusterku ostaniej zimy). W najgorszym stanie były wszystkie ranty drzwi, które teraz w ramach zabezpiecznia od wewnątrz dostały gustowny gruby baranek Na koniec cała fura została spolerowana.

Foczka przeztuje się teraz jak w dniu zakupu, a nawet lepiej bo wtedy gdzieniegdzie oznaki "rudej" już były. Iwestycja była spora, ale warto dbać o auto i wychodzę z założenia, że też musi się jakoś prezentować.

Mam nadzieję, że posłuży mi dalej wiernie i to ostatni taki większy wydatek.