Od paru dni coś mi popiskiwało pod maską. Wydawało mi się że dźwięki dochodzą z okolic alternatora, pomyślałem że może łożyska bo pasek był wymieniany w tamtym roku. Wczoraj w czasie jazdy nagle zaczęło się coś tłuc po chwili cisza i zapaliła się lampka akumulatora na desce. Pomyślałem "pasek strzelił" albo rozwaliło alternator.... Zjechałem na bok, patrze pod maskę, pasek jest a;e nie na swoim miejscu tylko sobie wisi zboku. Do domu jakieś 8km to wyłączyłem światła, radio i co tylko się dało żeby nie żarło prądu i jakoś się doturlałem do garażu. Po zdjęciu okazało się że po nakrętce od rolki napinacza nie ma śladu, rolka spadła i leżała sobie na osłonie. Niestety w swoich skarbach nie znalazłem nakrętki 10 z drobnym gwintem i Hyundai czeka do poniedziałku.

PS. Może by się znalazł jakiś chętny na Hyundaia ?? Sprzedam po 3zł za kilogram. Taniej jak pomarańcze z bidronki
Można zdjąć z tyłu znaczek Hyundaia i jeszcze po wsi poszpanować