Kilka dni wstecz przekonałem się na własnej skórze a właściwie moim aucie że technika techniką a za kierownicą musi siedzieć przytomny kierowca. Dotychczas dziwiłem się kierującym którzy ślepo wierzyli nawigacji i lądowali w lesie albo rzece lub takim którzy mając abs, asr itp lądowali w rowie za zakrętem albo takim którzy mieli zabezpieczenia nie do pokonania a zginęło im auto.
Mój przypadek jest równie śmieszny. Prosta sytuacja. Cofam z parkingu na ulicę i uderzam w zderzak stojącego po przeciwnej stronie drogi samochodu. Nic w tym dziwnego? Otóż mam samochód wyposażony w czujniki z przodu i tyłu samochodu, kamerę która pokazuje mi na ekranie strefę do której cofam oraz tradycyjne lusterka z prawej lewej i wewnętrzne. Ponadto na ekranie zawsze przy cofaniu wyświetla się komunikat informujący aby dodatkowo się upewnić co do sytuacji w tylnej strefie.
Chwila dekoncentracji w momencie cofania dała efekt w postaci uderzenia.Kąt pod jakim podjechałem i uderzyłem był taki że w lusterkach nie zauważyłem nic podejrzanego czujnik cofania odezwał się w momencie uderzenia a na monitorze obraz zabrudzonego i zardzewiałego auta w bezpośredniej odległości sprawiał wrażenie budynku który wcześniej widziałem z tyłu. Jedyna pociecha jest taka że na moim zderzaku było minimalne zarysowanie ale w tymtym uderzonym zderzak rozleciał się na kilka kawałków.