Szczerze mówiąc nie miałam zamiaru kupować madzi myślałam o felci kombi , tak wiem znowu skoda ale ja je lubię . Znajomy powiedział ,że jego sąsiad chce sprzedać bo już długo stoi a on nie jeździ już autem. Więc pojechałam zobaczyłam wiadomo zachwytu nie było ale wsiadłam i tak to jest to poczułam się dobrze i stwierdziłam to moje autko. Więc zakupione z myślą ,iż trochę pracy i będzie dobrze.Przecież,w każde używane autko trzeba włożyć i pracę i kasę.Więc pełna optymizmu i chęci zakasałam rękawy i zaopatrzona w rekawice wzięłam się za naprawę jako pomocnik głównego mechanika czyli taty.
Tak siadłam i postanowiłam się rozliczyć sama ze sobą i nowym-starym autkiem. Wiadomo jak się coś naprawia to człowiek podlicza ile w to się wkłada . Troszkę dzięgów już wyszło robota posuwa się do przodu nie za szybko ale jednak, nikt mnie nie goni a ma być zrobione dobrze lub wcale fuszerkom i prowizorkom mówię stanowcze nie.Na początek autko dostało nowe klocki przód , tarcze i klocki tył( choroba ciężkie to jak się niesie idąc z buta jakieś 3 km), łączniki stabilizatorów, gumy, przegób,nowe przewody hamulcowe, sworzeń, linki ręcznego bo to moje bezpieczeństwo. A więc jak zaczęłam czyścić to tak dobrze to robiłam,że doszukałam się pod barankiem kilku ognisk rdzy na nadkolach. Nie zostawię tego bo po zimie wrócę do tematu więc zrywam gumę i do czyszczenia oczyszczone, pospawane ,zapodkładowane czerwienią telenkową,ok. Progi były oczywistą sprawą do wymiany ale podłużnicy do naprawy się nie spodziewałam. No cóż szybkie zakupy na szrocie ,zaopatrzona w 2 arkusze czarnucha(czyli blacha grubsza i ciensza 50 zł za 40 kg a nie 200 zł w sklepie ) no i do roboty.Wyginanie progu nie najlepiej idzie szczególnie z grubej blachy szybka orientacja u znajomych i jest gościu ,który wygnie we czwartek po południu do odbioru czyli w tym tygodniu madzia dostanie nowe progi zresztą będa wzmocnione ,żeby lewarek im krzywdy w razie czego nie zrobił . Całe podwozie oczyszczone i zabezpieczone czerwienią na to pójda 4 warstwy baranka. No i oczywista sprawa każda śrubka wykręcona i posmarowana grafitem nie ma prawa się zapiec.
Wiem ,że zaraz znajda się tacy co mnie wyśmieją ,że powinnam oddać madzie na złom a nie ratować ale mało mnie to obchodzi. My się polubiłyśmy od pierwszego dotyku . Nie sztuką jest kupić idealne auto ale samemu coś zrobić , przynajmniej ja tak mam.

Zapomniałam ,że na Madzię czekaja nowe zimowe 4 buciki zakupione zapakowane oczekują w kolejce.