Przygód z Vectrą ciąg dalszy.

Dziś w czasie podróży do Wawy z Poznania po przejechaniu 200 km autostrady z normalną prędkością 130 km/h na wiadukcie drogi S8 podczas przyspieszania nastąpiło szarpnięcie, momentalnie przejście w tryb awaryjny, brak reakcji pedału gazu. Momentalnie zjechałem na pobocze - zaczął się unosić biały dym. Jeszcze kontrolnie sprawdziłem czy zgaszenie i odpalenie silnika nie zniweluje awarii - niestety po 5 sekundach działania jeszcze więcej białego dymu - szybko wyłączyłem silnik. Pojawiła się kontrolka z kluczykiem. Sytuacja nie ciekawa bo staneliśmy na drodze ekspresowej. wysiadłem, kamizelka, trójkąt, patrzę pod auto - nie ma plamy oleju na jezdni, nie ma oleju tam gdzie nastąpiła awaria na pasach ruchu - ale są widoczne ślady oleju na silniku od spodu, na podwoziu i na nadkolach - sprawdziłem poziom oleju - na bagnecie praktycznie zero - przypuszczam że to układ ciśnienia oleju lub pompa - auto lawetą wróciło do Poznania do znajomego mechanika - a ja z rodzinką autem zastępczym Nissanem Quasqai czy jak się tą pisze... to auto w ogóle nie jeździ !!

Co sądzicie ? czy pompa oleju czy coś innego ? Płyn chłodniczy ok - zbiorniczek pełny - brak masła. Pod korkiem wlewu oleju ok - brak masła.
Ciekawe co zdiagnozuje mechanik.