... i stało się! W środku Puszczy Augustowskiej gdzie do najbliższej chałupy 15 km padło sprzęgło. To znaczy nie mogłem wysprzęglić napędu. Pedał sprzęgła wszedł bez oporu do podłogi a napęd nadal był przekazywany na skrzynię biegów. Uniemożliwiło mi to wrzucenie biegu. Zima, pół metra śniegu i jak tu komuś przez telefon powiedzieć przy której sośnie stoję, jak ich tu dziesiątki tysięcy.
Zajrzałem do silnika i zobaczyłem że wyciekł całkowicie płyn wspomagania sprzęgła.
Posiedziałem, pomyślałem, wyłączyłem silnik i udało mi się wrzucić dwójkę. Potem odpaliłem silnik jednocześnie ruszając. I tak na drugim biegu przejechałem ok. 20 kilometrów do najbliższej stacji benzynowej. Na szczęście cała droga biegła przez las i nie miałem potrzeby zatrzymywać się na skrzyżowaniach ani zmieniać biegów. Nie było to możliwe zresztą. Zajęło mi to prawie 40 minut. Kupiłem płyn i uzupełniłem ubytek. Pozwoliło mi to dotrzeć do warsztatu. Tu okazało się że to nieszczelność przewodu giętkiego pomiędzy pompą a wysprzęglikiem. Pęknięcie nie było na tyle duże aby po kilku naciśnięciach pedału sprzęgła wypluło cały płyn, dzięki temu mogłem spokojnie dojechać do warsztatu. Niby błahostka ale okazało się że w katalogu części nie występuje taki element. Na szczęście udało się dobrać z VW odpowiedni przewód hamulcowy. Jest trochę za długi ale to nie przeszkadza bo jest tam sporo miejsca aby go ułożyć. Koszt przewodu 38 zł. + kilkadziesiąt złotych robocizny.