Dziś przydażyła mi sie komiczna sytuacja kto by pomyslał

Musiałam jechać na poczte - przed wyjazdem z posesji czekałam aż "wrota" sie otworzą i wyszłam na chwile sprawdzić czy halogeny przypadkiem sie nie świecą :D A tam w liściach skrył się psia kupa - przejechałam te pare metrów za bramę i stwierdziłam ,że z tak umazanymi butami i dywanikiem nigdzie nie ruszę. Poszłam zmienic buty i umyć dywanik- dumna z tego ,że wszystko czyste ,zostawiłam pilota na dachu samochodu przy wkładaniu dywanika , wsiadłam i ruszyłam , a pilot został na dachu..

O tym ,że chyba nie mam ze soba pilota do bramy skapnełam sie dopiero na poczcie :D

Gdzie ja wtedy miałam głowę?nie wiem sama:D

Całe szczescie są jeszcze piloty rodziców :p ale szkoda mi tego mojego..

I pomysleć ,że wszystko przez jedną niewinną psią kupę

Pozdrawiam