Po niespelna dwoch miesiacach odpoczynku w Polsce (moim)i w garazu (Aishy) przyszedl czas na powrot do szarej, emirackiej rzeczywistosci.

Wychodzac na lotnisku w Dubaju poczulem sie jakby mi ktos w twarz z piesci dal. No tak, 46'C w cieniu i wilgotnosc powietrza liczona w wiadrach na metr szescienny.

Z kilkoma obawami na ramieniu ruszylem do parkingu, w ktorym od 7 tygodni stoi Aisha.

Obawialem sie, ze moze byc problem z odpaleniem auta po takim okresie. Jednak nic z tych rzeczy. Aisha odpalila jakby przed chwila wrocila z trasy.

Kolejna rzecz, o ktora sie martwilem to stan ogumienia. Kiedys mojego starego Passata zostawilem na parkingu na 6 tygodni i odksztalcenia struktury opon okazaly sie na tyle powazne i nieodwracalne, ze dwie z nich wymagaly wymiany.

Myslalem tez, ze pewnie bedzie brudna jak "czort niemyty", naszczescie parkowanie gleboko pod ziemia i pokrowiec (troche zbyt duzy, bo na Toye FJ) zrobily swoje i od biedy mozna bylo sobie darowac mycie.

Co dalej?

Bak do pelna i zabieram Aishe na rozprostowanie nog (sprezyn). Mala przebiezka do Abu Dhabi i spowrotem (ok. 200km) jej nie zaszkodzi.