Mogę potwierdzić. Są. Wiem, bo wybrałem się, nieco nadkładając drogi, autostradą A2. A com widział i com przeżył wpis ten Wam opowie...

No i jak się jedzie nową autostradą? Mógłby ktoś spytać.

Niby jak się może jechać autostradą - normalnie i wygodnie. Tak można byłoby powiedzieć gdyby była to normalna autostrada w normalnym, euroejskim kraju.

Ale to jest droga wyjątkowa. Trakt na miarę Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Pierwsza autostrada, która dotarła do stolicy 40 milionowego kraju na wschodnich
krańcach Europy i połączyła ją... (przez sieć europejskich autostrad) z Lizboną... Tak pisali dziennikarze z emfazą.

Ale czy można się dziwić tej przesadzie? A2 to nie zwykła droga. To mit. To suspens. To zwroty akcji. To egzotyka wreszcie.

Miało jej nie być przed Euro 2012, a jest i działa.
Miała nie powstać z racji zaniedbań i bałaganu oraz porzucenia placu budowy przez chińskie państwowe konsorcjum budowlane... Miała przynieść krocie budującym ją firmom, a dała upadek firmie DSS. Jest po prostu A2ką, ale już wkrótce być może stanie się trasą Jana III Sobieskiego... jak pisał niemiecki tabloid. Miała być przykładem zmiany cywilizacyjnej,
a jest podróbką bez ostatniej warstwy ścieralnej... z ograniczeniami prędkości do 70 km/h... No i generalnie placem budowy...

Dobrze. Dość tych erudycyjnych i erystycznych popisów. Jak się jedzie A2?

Doskonale. Jak dla mnie bomba! A po dobudowaniu ekspresowej 3-ki do A2, kto wie, może z okolic W-wy szybciej dojadę nad morze autostradą niż jadąc tradycyjnie "na skos" przez Bydgoszcz, Bory Tucholskie i przysłowiowy Biały Bór (z dwoma radarami pstrykającymi fotki przy wjeździe i wyjeździe z tej miejscowości).

Fakt, że nie wszystko jeszcze działa. Nie wszystko jest skończone. A jak wygląda - pokażą te zdjęcia...