Był sobie sprawny automat. :) W sierpniu padła taśma od wstecznego, po wymianie okazało się że skrzynia wchodzi w tryb awaryjny. Dużo czasu zmarnowane, dużo forsy. 25 kwietnia odbiór samochodu po kolejnej naprawie skrzyni. Jak na razie wszystko działa, skrzynia działa, coś piszczy podczas przyspieszania z szybkim wejściem na wysokie obroty (gaz do dechy).

Wymyśliłem sobie wymianę filtra kabinowego. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Filtr VALEO, zakupiłem. Okazało się że inny typ ale w paczce dodatkowa gąbka i dało się wymienić. Szok przeżyłem jak go otrzymałem - z filtrem nadeszła instrukcja wymiany :) Czas wymiany - 30 do 40 minut (to już z wliczonymi przerwami na papierosa ) :) Zdjęcia w galerii

Oddałem do "gazownika" - cokolwiek to znaczy :) Dzień sprawdzania i .............. nic. Jedyne co to przeczyścił wszystkie styki. Nie mogłem uwierzyć wsiadłem przejechałem 30 km i szok zero jakichkolwiek zastrzeżeń wchodzi na obroty, nie przerywa, nie gaśnie. ŁAŁ wreszcie zrobiłem :);) Odstawiłem pod pracą po 4 godzinach wsiadam odpalam i widzę ciemność. Dzisiaj znowu do gazownika :(

Było fajnie przez 2 tygodnie i się zepsuło :) Zaczynam mieć podejrzenia dotyczące elektryki. Jadę wszystko OK i w pewnym momencie zaczyna pracować na gazie jak traktor. To jeszcze do zniesienia gorzej że czasami pracuje poprawnie a w pewnym momencie CISZA gaśnie silnik beż jakiś konkretnych objawów :(.

Pierwsza trasa "samolotem" Fuul obciążenie i w drogę 2 x 400 km po polskich drogach. Drogi jak to drogi tu dziura tam dziura ale o dziwo bez korków (wyjazd 31-10). Akcja "Znicz" w połowie trwania - efekt poza standardowym Włocławkiem brak JAKIEGOKOLWIEK znaku że ma ona miejsce. Skończyło się prawdopodobnie na jednym zdjęciu. Wynik 10,8 l gazu co uważam za wynik więcej niż pozytywny :)