Tym razem wyjątkowo zwięźle jak na mnie ale najpierw oczywiście musze po biadolić nad nowym wyglądem awc… Mnie odpycha, więc nie wiem czy będę opisywał tu ten projekt. Pewnie tak, dla starej gwardii, tak jak to robiłem do tej pory ale do rzeczy. Pojawił się rodzyn: pralina 95r bez szyberdachu! Z oryginalnym lakierem na całej budzie, auto prawdziwie 100% bezwypadkowe, niecałe 170 tyś przebiegu, stan… perfekcyjny i oczywiście auto już stało jednym kołem na złomie, już zaczęła się jego rozbiórka na części, a buda miała pojechać na żyletki… Ale pojawiło się dwóch maniaków, jeden w mojej osobie, oraz kolega INDIV z ptp. Przygarnęliśmy całego kropka dla siebie, on kompletny swap h22, ja resztę, yhy
Wszystko trwało może 1 dzień. Cały dzień negocjacji (ze 2 baterie w telefonie), duże pieniądze, jeszcze większe wątpliwości, bo wszystko w ciemno bez oględzin auta. Zwłaszcza z mojej strony wielkie wątpliwości, bo moja padlina była już wystawiona na sprzedaż na odpowiednich portalach, no ale cóż… Wystawiając serce mi pękało i pomyślałem, ze gdybym dorwał prostą budę bez szyberdachu, to bym nie zdradził padliny. No i słowa dotrzymałem, widocznie tak miało być. Pisane mi być ostatnim moich pierwszych miłości :D
Do tej pory miałem budę po sporych przejściach, to też nie szkoda było jej zdezelować do drogowej rajdówki. Teraz jednak chce zrobić ultra lekkie granturismo, poniżej 1200kg, ale „na wygodnie” dokładnych planów nie zdradzam, ale auto robię od a do z tak jak chce, a nie tak jak mnie stać. Choćbym miał je składać 10 lat i tak na prawdę, poza paroma „dżejdimowymi” gadżetami, z auta biorę tylko ramę. Reszta, nawet szyby będą z mojej. Przywiązałem się do niej, nawet śruby są mi drogie i chce mieć jej jak najwięcej także ten wpis to małe intro, kolejny pewnie za kilka miesięcy, bo buda i laweta na 400km tanie nie były
Pzdr Dikej