W niedziele zawiozłem brata do Bydgoszczy a mam 300km w jedną stronę. Wyjechałem o dziesiątej. W Zgierzu napotkałem niewielki korek i ruch wahadłowy, na szczęście tylko 15 minut stania. Dalej już nie było problemów prócz bardzo silnego wiatru który dość mocno potrafił wpłynąć na tor jazdy i dodatkowo na otwartej przestrzeni nawiewał bardzo dużo pyłu z okolicznych pól. Z daleka wyglądało to jak burza piaskowa . Zajechałem na miejsce o 15. Godzina przerwy na rozpakowanie auta. Tu właśnie pierwszy raz przydał mi się kombiak, w bagażniku telewizor (stary panasonic), dwie duże torby bagażowe, składany stolik, gitara i pufa. O 16 wyruszyłem w drogę powrotną. Zbliżając się do Zgierza coraz częściej na CB słyszałem o korku. Postanowiłem zjechać na autostradę A2 i zjechać z niej w Strykowie co załatwi sprawę stania. Wszystko było by fajnie gdybym się nie zamotał z powodu swojej nawigacji i nie wyjechał na autostradę, tylko że w kierunku Poznania . Najbliższy zjazd 20km... Dojechałem do niego (nawigacja już wyznaczyła jak mam jechać) zrobiłem jeszcze 12km żeby wjechać na autostradę w tym samym miejscu co zjechałem . Wszystko przez to że nie chciało mi się sprawdzić jak mój tomtom mnie prowadzi, a on po prostu zawracał mnie zgodnie z przepisami. Potem już nie miałem problemów. No i ostatecznie zamiast 600 zrobiłem 650km W domu byłem o 22.