Pół setki za nami, pora na małe podsumowanie i wstępną ocenę.To już czwarty,w ciągu ostatnich kilkunastu lat, egzemplarz tego modelu. Wady ideologiczne (ale i takież zalety) nie inne niż u poprzedników. Pozytywy tego właśnie auta: najniższe wśród innych zużycie paliwa (w ciepłych porach nierzadko siódemka z przodu co przy moim sposobie eksploatacji jest wynikiem niezłym), większa niezawodność (na ogół po 45kkm padały tuleje gumowe stabilizatora, po 30-40kkm konieczne stawało się założenie amortyzatora skrętu),aktualnie wszystko jest jeszcze w porządku, opony wytrzymają jeszcze chyba z 10kkm (zwykle wymagały wymiany przy 50kkm);z negatywów :u Suzuki jakość wykończenia bywa na ogół marna, ale tu widać ją gołym okiem- krzywo zamocowana pokrywa schowka, odpadająca pokrywa filtra kabinowego i ponadstandardowe uświerszczenie, piąty bieg nadal czasem zacina się, ale już coraz słabiej i rzadziej i pewnie w końcu wyrobi się (zaproponowaną alternatywą, którą z oczywistych względów odrzucam była propozycja rozbiórki skrzyni w ASO).Obowiązkowe ESP działa w tym modelu tak sobie i raczej niczemu nie zapobiegnie, za to skutecznie utrudnia poruszanie się po błocie, można je co prawda wyłączyć, ale wymaga to przytrzymania stosownego przycisku przez irytujące kilka sekund (w samochodzie o tym charakterze pożądana byłaby też możliwość wyłączenia ABS-u) . Ogólnie eksploatacja przebiega bez szczególnych emocji i mam nadzieję, że najbliższe półtora roku będzie takie samo (po tym czasie zaproponuję opiekę nad tym, dość w końcu sympatycznym autkiem komuś chętnemu).