Blisko rok temu pisałam bloga o przeglądzie gwarancyjnym mojego Aurisa po przebiegu 45 tys. km. i przeprowadzonej naprawie gwarancyjnej. http://www.autocentrum.pl/awc/dzienniki-pokladowe/toyota-auris/przeglad-45-tys-toyota-radom-19938/ Samochód kolejny przegląd (prawie) 60 tys. przeszedł bez zastrzeżeń. Rozważałam dokupienie gwarancji serwisowej bis (na dodatkowe dwa lata) ale uznałam, że dojazdy do Radomia –choć bardzo cenię tę stację – są „urlopochłonne”. Raczej zdam się na opiekę zaprzyjaźnionego, lubelskiego warsztatu specjalizującego się w toyotach. Panowie serwisują moje poprzednie toyoty, którymi jeżdżą moje dzieci i jestem bardzo zadowolona z tej opieki.
Tymczasem Auris po zakończonej gwarancji zaczął niedomagać: pojawiły się znowu reklamowane wcześniej stuki na kolumnie kierowniczej. Dyskusje na Toyota Klub Forum sugerowały co najmniej regenerację maglownicy albo inny większy wydatek (wymianę całej kolumny). No cóż, perspektywa zakupu Priusa stawała się coraz bliższa (Auris zostałby w rozliczeniu). Przy okazji padały kolejno żarówki świateł drogowych a ich zakup i wymiana okazały się nie całkiem prostą sprawą (co sprawdzali Uczestnicy Sandomierskiej Majówki ). Musiałam zwrócić się o pomoc do lubelskiej ASO. Tu AutoPark się sprawdził. Wydawało się, że zakopaliśmy wojenny topór. Trochę zmylona tym wrażeniem zwróciłam się do serwisu z prośbą o wyjaśnienie tych powracających stuków na kierownicy. I tu ZONK! Po sprawdzeniu historii ON-ego lubelska ASO odmówiła mi przyjęcia samochodu do serwisu w ramach rękojmi naprawy gwarancyjnej! Odpowiedź telefoniczna serwisanta „ samochód kupiony w Radomiu – to niech sobie pani tam wraca na naprawę!” – i brzęk odkładanej słuchawki.
Kolejny telefon do Radomia – i diametralnie inna rozmowa. Zapraszają, sprawdzą, pomogą. Rękojmia naprawy gwarancyjnej jest. Problem znają – kierownica nie odpadnie, można jeszcze chwilę pojeździć, bo to ja nie mam szans na dzień wolny w pracy do 15 sierpnia.
Dziś pognałam do Radomia. A tu jak zwykle: sprawnie, kompetentnie, sympatycznie i życzliwie. Po ponad godzinie wymieniony bezpłatnie po raz drugi feralny wałek pośredni kolumny kierowniczej i przedłużenie na kolejny rok gwarancji na ten element. Przy okazji zrobiłam zapas żarówek, by na Kalinówkę nie zaglądać nawet po ten drobiazg. Co ciekawe, moja sytuacja nie jest jednostkowa: tacy „pogonieni” lubelscy właściciele toyot zajeżdżają do Radomia wcale nierzadko. Oddany do użytku fragment S17 znacznie skraca nam czas podróży do ulubionej ASO. Wybór jest prosty. Ciekawie wygląda także porównanie „lajków” obu stacji na facebook’u. (Lublin –243; Radom – 7.060). Pozdrawiam z szacunkiem i sympatią całą Załogę Toyoty Romanowski Radom.