Po wielomiesięcznych (wieloletnich) poszukiwaniach, oglądaniu tysięcy ofert z mkI cabrio decyzja zapadła na wersję "sportline" w jedynym słusznym kolorze - czarnym. Przez trzy lata obejrzałem 4 auta w mojej okolic (bo chyba więcej godnych uwagi nie było). Przeglądałem ogłoszenia jak zawsze bez specjalnego nacisku na kupno, czekałem na dobrą ofertę cenową w stosunku do stanu auta. Często z powodu wyposażenia za tą wersję wołają sprzedawcy więcej niż normalne MKI. Aktualnie były tylko dwie oferty z tym wyposażeniem jeden za trochę ponad 3tyś. € i ten którego stałem się posiadaczem (dziś) - sprzedawca (Patrick) wystawił go za 1000€ przez to iż w ogłoszeniu napisał iż auto dla pasjonaty do poprawek kosmetycznych i blacharskich, nie zraziło mnie to, zaproponowałem mu w licytacji 1200€ i poinformowałem że mogę przyjechać następnego dnia rano. Czwartek dnia 15.03.2012r. już oglądałem swoje wymarzone auto, sprzedawca nie kłamał poprawki trzeba zrobić: drzwi wgniecione pasażera, zderzak wyskoczył z zaczepów po kontakcie z słupkiem parkingowym, maska ma rudego w narożniku trochę, dach miał zaklejone w serwisie rozcięcie na długości 10cm po próbie włamania. Po obejrzeniu przejechaniu się zaproponowałem 700€ (bo lubię się targować) i po drobnych negocjacjach stanęło na mojej kwocie i tak stałem się posiadaczem wymarzonego Golfa Cabrio "sportline" z 1992roku. Auto może nie zachwyca swoim wyglądem ale za te pieniądze warte poświecenia trochę czasu i doprowadzenie go do stanu fabrycznego. Bo nie sztuką jest kupienie pięknego auta i nim jeżdżenie a doprowadzenie do ideału podupadającego klasyka!