Golfiacz z podobno niezniszczalnym silnikiem 1,8 o mocy 75KM. Kupiony w 2008r. i użytkowany przez brata, który w kwietniu 2011r. kupił inne auto, a Golfik trafił w moje ręce. Jak na swój wiek stosunkowo mało rdzy, bardzo dobrze utrzymane wnętrze, technicznie bez zarzutu. Ciekawostką jest odsuwany, miękki dach, choć nie jest to kabriolet. Zdjęcie wrzucę, ale kiedy...?
Z rzeczy zrobionych w ciągu ostatniego roku (tych potrzebnych i tych z kaprysu): przednie zawieszenie (tuleje przód i tył), górne mocowania amortyzatorów, osłona przegubu wewn. z prawej; łożyska przód i tył (te tylne coś szybko padają), cylinderek hamulcowy z prawej, tłumik tylni, łącznik rur za katem; zamontowano instalację LPG - nie, ja nie jeżdżę taniej, ja jeżdżę WIĘCEJ przy tych samych zasobach!
DODANO:
We wrześniu 2017r. przekazany Kuzynce; przed przekazaniem ogarnąłem trochę rdzę oraz przednie hamulce (tarcze ATE, tym razem zwykłe, klocki ATE, nowe prowadnice zacisku, tulejki, gumki, śrubki), w czerwcu wymieniłem pompę wody, w lutym rozrząd wraz z paskami, olej z filtrem, nowe przewody hamulcowe giętkie przednie; w październiku 2016r. wymieniono nowe tuleje tylnej belki, przewody hamulcowe sztywne z tyłu, nowy cylinderek bodajże lewy).
Przekazany przy przebiegu ok. 230 800 km, zatem w naszych rękach przez 9,5 roku zrobił 110 000 km. Te auto to jak najlepszy przyjaciel, praktycznie nigdy nie zawiódł, był plan wybrać się nim do Albanii, ale nie został zrealizowany. Fajne auto z czasów, gdy nie było elektroniki, a wszystko było proste i łatwe do naprawienia.