powiem tak.. kochana p10 robiona przez brytoli :) autko w ktorym zawsze czulam sie bezpiecznie, smialo moglam sie polozyc (no moze czasem nogi trzeba bylo podkurczyc albo ciut skosnie na kanapie ulozyc, by swobodnie zwisaly ;)) i poza krowka chyba jedyne, w ktorym czasem siadajac/lezac jako pasazer z tylu nie mam choroby lokomocyjnej (a to wazne, bo w wielu autach, taxi czy karetkach zawsze zle podroz znosilam)
dodatkowo moja 17-letnia kotka uwielbia po nim lazic.. swietne by pojechac do weterynarza (tu nie ma skor, o ktore sie martwic trzeba :P).. malo stresu i duzo miejsca na pojemnik do przewozu zwierzat
moze ktos powie, ze jestem glupia zostawiajac 'staruszka', ale mam do tego autka sentyment i jakos nie chce sie z nim rozstawac (sporo wspomnien, sporo przejsc, nigdy nie zawiodlo)
jedyna wada? czesci sa drozsze niz do typowych japoncow.. ale przywyklam, ze wybierajac jakies auto zawsze trafie na 'nietypowe' i kosztowniejsze niz inne ;)