Paliwożerny, prawie zajeżdżony dziad, którego dostałem od ojca na 18 urodziny. Izolacja kabli w silniku to fikcja, węże się sypią, blacharka - sajgon. Bity przez tramwaj w lewy bok, strzelony w maskę przez cofającą Toyotę, zasyfiony i zużyty.
Ale szatan jakich mało :D Na szutrze bokiem pójdzie, na wakacje idealny, szybki, w środku wygodniej niż w salonie babci, a poza tym - piękny jest widok zdziwienia na twarzy kierowców starych Golfów, jak ich wyprzedzam z dźwiękiem ryczącej V6 :)

mała aktualizacja - na chwilę obecną stoi pod domem i czeka na smutny koniec ;) Kolejna skorupa czeka na przełozenie instalacji lpg.