Moje pierwsze auto, które wspominam najlepiej. Dostałem w spadku po dziadku (dosłownie) w 2006 roku. Z przebiegiem 19000km. Jako młodzian od razu zacząłem "tuning" ;) Pierwsze co to wymiana oleju z 10W40 na 0W40 (przy takim przebiegu nie groźny był taki zabieg). Później było odelżone koło zamachowe, kombinacje z EGR, wydech od wersji bez katalizatora i robiony na zamówienie karbonowy dolot ze stożkiem. W międzyczasie felgi 13" i wykonane również na zamówienie tarcze hamulcowe, nacinane i nawiercane. W lipcu 2010 roku hamownia pokazała 50KM. Z takich amatorskich pomiarów było 12sek do 100km/h. V-max ciężki do określenia, bo licznik nie wystarczał. Było dołożone elektryki (szyby, lusterka, także podgrzewane) jak i też porządne car audio na komponentach renomowanych marek (nie :P nie JBL i Pioneer :P )poprzedzone wygłuszeniem auta. Bardzo, ale to bardzo miło wspominam to auto i chyba kiedyś znów kupię Tico, ot tak z sentymentu. Dokonało żywota, pod kierownictwem brata (pożyczył ode mnie auto), który uderzył w audi z prędkością około 60km/h. Mimo negatywnych opinii, nie ucierpiał kierowca jak i pasażer w Tico. Ludzie z audi też wyszli bez szwanku ;)