Stara zajeżdżona (340tyś) poczciwa 12-letnia Xsara. Pomimo swojego wieku jeździło się nią bardzo wygodnie. Samochód dosłownie płynie na drodze. Niestety stosunek masy do mocy samochodu nie pozwala na 'rajdową' jazdę, ale jako samochód rodzinny jest idealny. Sporo miejsca z przodu, a tył to jak łóżko trzyosobowe :D Bagażnik ogromny jak na moje gusta.

Problemem jak zwykle przy tym wieku jest rdza. Zjadała progi oraz elementy pod maską (nie silnik, elementy karoserii).

Silnik działał pomimo przebiegu dość przyzwoicie, lecz ze względu na rzadko regulowaną instalację LPG na zimnym/letnim silniku potrafił zgasnąć na biegu jałowym, aczkolwiek może być wiele przyczyn tego stanu.

Paliła sporo, bo ok 9l/100 w mieście a 6.7l/100 w trasie, gazu oczywiście trochę więcej.

Pozbyłem się tego już (moim zdaniem) leciwego autka ze względu na ilość napraw jakie wymagała. Do wymiany były amortyzatory (jak kupowałem były nowe, niestety nie wytrzymały nawierzchni po których zwykłem się poruszać), usunięcie korozji, wymiana progów, regulacja instalacji LPG, rozwiązanie problemu 'gaśnięcia' na jałowym biegu, zwieszające się wycieraczki, nie działająca tylnia wycieraczka, nie działające piloty do alarmu (a raczej działające, z tym że go uzbrajały i od razu włączały syrenę oraz blokadę rozruchu), wymiana wkładek zamków (od kierowcy się zacinał).

Nie było tego jakoś strasznie dużo, ale musiałbym się go pozbyć na pare tygodni, a to raczej nie wchodziło w grę. Wychodzę z założenia że samochód nie jest po to by stać u mechanika tylko by nim jeździć.

Na pewno mogę polecić, jeśli kogoś nie przerażają usterki w starych samochodach a stawia na komfort jazdy to Xsara jest idealna.