Po ponad roku jeżdżenia Saabem 900 przyszła pora na małe zmiany ;) Oto jest ze mną Audi A4 sprowadzone z Niemiec od drugiego właściciela :) Teraz tylko zarejestrować i lać do pełna (co po przyzwyczajeniu się do LPG jest szokująco drogie!) ;)
Aktualizacja 15.11.2015r:
Audina po ponad 1,5-rocznej służbie na dobre zadomowiła się w moim życiu. W tym roku sporo zainwestowałem: zleciłem remont silnika i założyłem instalację gazową STAG 200, wymieniłem 6 wahaczy oraz zostało przeprowadzonych kilka mniejszych napraw. Niestety pierwsze kilometry po założeniu instalacji nie były zbyt przyjemne. Z uwagi na konieczność wyjazdu za granicę bardzo śpieszyłem się z remontem silnika a mój mechanik nie wyrobił się na czas. Mimo, że byłem już umówiony u gazownika, mechanik jeszcze składał silnik a mi zostało tylko kilka dni do wyjazdu. Doszło do tego, że po złożeniu silnika po remoncie mechanik zawiózł auto bezpośrednio do gazownika - i właśnie wtedy zaczęły się problemy. Po odebraniu auta od gazownika niby wszystko było w porządku, wybrałem się z dziewczyną nad jezioro żeby trochę auto przetestować. Na początku wszystko było ok, ale po powrocie znad jeziora zauważyłem, że z rury wydechowej wydobywają się ogromne kłęby białego dymu, najbardziej podczas ruszania i przyspieszania. Do tego pojawiły się problemy z rozruchem na zimno i na gorąco. Auto się jakby zalewało, nawet jak załapał to nie potrafił wejść na obroty i gasł. Jako, że za dwa dni musiałem wyjeżdżać, zostawiłem auto mechanikowi który obiecał że się nim zajmie. Podczas mojego miesięcznego wyjazdu byłem w kontakcie z mechanikiem, który przekazywał mi wieści odnośnie mojego samochodu. Okazało się, że przyczyn może być kilka: mój samochód ma jakąś usterkę, która powoduje rozładowywanie się akumulatora, dlatego poprzedni właściciel zamontował odłączanie akumulatora na pilota. Gazownik twierdził że codzienne wyłączanie auta z prądu nie zaszkodzi instalacji, jednak mogło to być przyczyną kłopotów z odpaleniem. Mechanik uporał się z dymieniem (podobno gazownik uszkodził jakąś część przez którą dostawało się lewe powietrze), a kłopoty z odpaleniem ustały. Po powrocie pierwsze odpalenie - zgasł. Myślałem, że mnie krew zaleje. Kilka wizyt u mechanika, częstsze dłuższe trasy i zrezygnowanie z wyłączania prądu uspokoiły temat. Teraz auto jeździ dobrze, jednakże ostatnio po ponad miesiącu zdażyło mu się raz odpalić z kilkoma strzałami spod maski. Nie mam już siły nic w nim grzebać, mam zamiar jeździć jak najwięcej żeby instalacja się zwróciła i mieć nadzieję, że wszystko się "dotrze". W chwili obecnej auto ma przebieg 189700km, na instalacji zrobiłem już prawie 9 tysięcy (od lipca) i nie wyobrażam sobie tankować paliwa za ponad 4 zł. Lubię mój samochód, ale mimo wszystko wolałbym coś nowszego i z czymś mocniejszym pod maską, np. Citroen C5 2.2 HDI rocznik 2008 wzwyż ;)