Na szczegółowe opisy jeszcze jest za wcześnie, ale jedno mogę stwierdzić - nie zwiodłem się. Moja niebieskooka jest bardzo zadbana i max. doinwestowana. Przejechałem na razie 9000 km i to jest to... Na początek załadowałem całą familiję i bagażnik pod dach i zrobiliśmy 1002 km. zachowując się spokojnie na drogach (nie przekraczałem 110km/h, bo 1'-nie znałem autka a 2' - było max. obciążone. Stacja paliw - i.... szok - 49 litrów oleju. Następna trasa była już i dłuższa i szybsza choć bez obciążenia ( 2500 km i ok.140 - 150 km/h)- łączna średnia to 5,7 l/100 km. Tak więc już na początek przekonałem się, że istotniejsza jest prędkość niż obciążenie samochodu przy spalaniu. Jeżdżę już 33 lata, ale to moja pierwsza AUDI w dodatku z pięknym ciemnoniebieskim lakierem. To kultowy model, ale kto ma podobną, to wie o czym piszę.

Gdyby nie blachy (progi i ranty błotników), to można zapomnieć o problemach z tym modelem, ale te blachy... Komfortowy, dostojny i dynamiczny - co potrzebne kierowcy- to pod nogą -pełna opcja. Na III biegu od 80 do 160 można było "pływać" między innymi autkami (oczywiście z rozsądkiem - piszę o możliwościach technicznych a nie stylu jazdy). Dzięki brakom ograniczeń w Niemczech (lewy pas) przejeżdżałem je od granicy PL do Amsterdamu w 5,30 h. Pełen komfort ale za blachy można mieć żal do Mercedesa, że zepsuł markę i zniechęca do dłuższego użytkowania, bo póki co, blacharka jest za droga w naprawach. Dlatego po 7 latach rozstałem się z bardzo udanym mechanicznie egzemplarzem na rzecz AUDI, gdzie blachy należą do jednych z najlepszych na świecie. Pozostał sentyment, bo nigdy mnie nie zawiódł mój mercio, ale znikły też z garażu widoki ciągle odnawiających się na wiosnę przy nadkolach pryszczy...