Najchętniej to bym nią jeździł wciąż i jeździł... ;)

Wyposażenie (wersja Progression):
- Kierownica i gałka skrzyni w obiciu skórzanym
- Elektryczne wspomaganie kierownicy
- Elektrycznie sterowane lusterka
- Klimatyzacja manualna
- Komputer pokładowy (Trip computer)
- Regulacja lędźwiowa fotela kierowcy
- Szyby przednie sterowane elektrycznie
- System ABS z EBD
- Czujnik zapobiegający zamknięciu szyby
- Poduszki powietrza przednia kierowcy i pasażera
- Poduszka powietrzna kolanowa kierowcy
- Poduszki powietrzne boczne z kurtynami powietrznymi
- System D.N.A - System kontroli dynamiki pojazdu
- System VDC (ESP + ASR + DST)
- System MSR
- Samoblokujący mechanizm różnicowy Electronic Q2
- System wspomagania siły hamowania HBA, system Hill Holder oraz CBC
- Blokada otwarcia drzwi z zewnątrz (Safe Lock)
- Zagłówki przednie 'Anti whiplash'
- Seat-Belt Reminder
- Radio CD/MP3 z anteną i głośnikami
i pewnie coś jeszcze o czym zapomniałem ;)

Zakupione dodatki i wykonane modyfikacje:
- aluminiowe nakładki na pedały
- odblokowanie pełnych 95KM + optymalizacja programu
- zmieniarka MP3 (USB/SD/Line-In)

Planowane dodatki i modyfikacje:
- ozdobne listwy progowe
- przednie światła przeciwmgielne
- aluski
- tylni spojler
- obramowania reflektorów przednich i tylnich w kolorze nadwozia
- osłona silnika

Nie wiem ile czasu MiTozaur będzie chciał ze mną współpracować ale myślę, że 150-200 kkm razem przejedziemy ;) Więc kto wie czy nie będę musiał po takim przebiegu (albo i wcześniej) wymieniać zawieszenia i tłumika... Najprawdopodobniej wtedy autko dostanie coś bardziej rasowego (Koni, SuperSprint) :) A kto wie czy nie otrzyma też kutych elementów, sportowego wałka i podobnych "drobiazgów"..? :)
Ech, gdyby nie te ograniczone finanse...

Cóż, auto wróciło do sprzedawcy... Zataił istotne info, wiec musiałem się z japończykiem pożegnać.

Zastava 1100 - mój pierwszy samochodzik :) Niestety to było tak dawno temu że po za kolorem, marką i wrażeniami z jazdy nic więcej nie pamiętam... Ale wspominam go z łezką w oku!

Bączek od nowości w rodzinie, a pod moją ciężką nogę trafił gdy miał przejechane zaledwie 18kkm. Serwisowany jak należy w ASO, przejechał uczciwie i bez drastycznych niespodzianek sporo. Udany egzemplarz i mimo niewielu rumaków pod maską całkiem zacnie radził sobie w trasie :)

Auto, w które włożyłem sporo serca i jeszcze więcej kasiory :> Co prawda trafił do mnie już wyeksploatowany za sensowne pieniążki i miał młodszy silnik z niższym kilometrowym stażem, jednak nie podołał katorżniczej, codziennej jeździe i skończył bez pary w cylindrze jako dawca organów dla swoich sióstr/braci. Zniechęcił mnie do instalacji gazowej i trzycylindrowych konstrukcji.