jeździł, jeździł ale przyszło mu na emeryturę, czasem wyprowadzany na spacer, ale jak odpocznie to potrafi pociągnąć niezłą lawetę.

luksus za niewielkie pieniądze, i spokój o żonę że sobie nic nie zrobi bo zanim do niej dojdzie fala uderzeniowa to najpierw będzie musiała przebyć parę metrów.

koń roboczy, ma działać w dzień i w nocy i od czasu do czasu bedąc objuczonym nawet nie jeknąć

no cóż dupka przyzwyczajała się do luksusu co na pewno potwierdzi przyszłość

to było auto którym się zaraziłem, tanie w zakupie tanie w eksploatacji i niepsujące się stąd sentyment i kontynuacja

po przygodzie z poprzednim autem świadomy wybór nowego. Tani w zakupie, średni w eksploatacji i niezawodny, poza tym że co 50tys trzeba było zmieniać gumki w zawieszeniu tylnym za 5 zł. kiedyś wysiadły światła, przez które (nie powiem gdzie) mechanik chciał mi rozbierać prawie pól auta, pojechałem do innego i naprawa trwała 15 sekund i kosztowała 15 zł. wtedy myślałem ze to cud

jedyny w swoim rodzaju, skandynawska wersja z ocynkowaną blachą moja żona do dziś wspomina wygodne siedzenia a ja kaloryfer do którego byłem przykuty bo zakuty policjant nie wiedział gdzie w tym modelu były bite numery nadwozia

popracował sobie troszkę, idealny silnik przed którym uciekała skrzynia biegów

pierwszy porządny pojazd na czterech kołach, jedna wada: bał się psów