I do kolekcji zawitał kolejny staruszek, czyli Jeep Cherokee z 1988 roku.
Samochodzik trochę zmęczony życiem, pozbawiony fabrycznych gadżetów, przerobiony domowymi sposobami na "terenówkę".
W moich rękach zaczyna wracać do dawnej formy, a za rok, dwa będzie jak jego sąsiad z garażu zwany Helmutem :), ładny i lśniący z działającym wyposażeniem.

Moje W123, moja żona mówi, że to nie samochód, ale breloczek, albo zabawka, i ma rację. Moje W123 stoi sobie w ogrzewanym garażu, gdy ja w zimne poranki skrobię i odśnieżam mój codzienny samochód.
Daje mi sporo frajdy, gdy w ciepłe wieczory, z otwartym szybedachem jedziemy sobie na wycieczkę. Ale tak jak ludzie, samochody powinny mieć emeryturę i właśnie na takiej emeryturze mój "Helmucik" jest u mnie. W zeszłym roku niespiesznie objechaliśmy całą Skandynawię, a opis tej wyprawy jak i inne ciekawostki na temat W123 można znaleźć na stronie www.beczkolandia.pl
Muszę jeszcze zaznaczyć, że dodatkową frajdę z jazdy daje czterostopniowa automatyczna skrzynia biegów.
Rączki na kierownicy, a "inteligentna" skrzyneczka dobiera sobie biegi dostosowując je do prędkości i dynamiki prowadzącego, rewelacja :).
Ruszając pod górkę nie trzeba nic kombinować, po prostu naciskamy pedał gazu i jazda do przodu.