Autko kupiłem od brata który ze względu na brak czasu przez pracę (kierowca ciężarowego po UE) je bardzo zaniedbał. Jest systematycznie przywracane przeze mnie do stanu igły. Do zrobienia mam jedynie rozrusznik, mechanizm zmiany biegów oraz nadkola tyle i klapę bagażnika. Żółtkiem zrobiłem już trochę kilometrów i muszę powiedzieć że polecam szczerze każdej niezbyt zamożnej osobie Felicie z tym silnikiem i w tej wersji nadwoziowej ze względu na bardzo niskie koszta eksploatacji (niskie spalanie oraz ceny części), łatwość napraw, przestronność, bardzo duży bagażnik jak na auto tej klasy. Z plusów : tanie części, bardzo niskie spalanie w mieście do 7l na 100 km a w trasie udało mi się zejść do 3,8 l na 100 km jadąc "na pusto" czyli bez bagażu samemu, przestrone, bez problemu można jechać w 4 osoby i każdy na dużo miejsca dla siebie, łatwe i przyjemne w prowadzeniu. Z minusów to głównie brak mocy bo 64 km to mało jak na samochód tej wielkości, niezbyt wygodne fotele przednie oraz tylna kanapa, jak dla mnie nie wygodna pozycja za kierownicą, bardzo słabe wygłuszenie ponieważ w aucie jest bardzo głośno, a zabezpieczenie antykorozyjne blach woła o pomstę do nieba. Ogólnie autko warte zainteresowania w szczególności że już za 2 tysiące można kupić Felicie w przyzwoitym stanie do lekkich napraw.

Essi był kupiony przez Mojego ojca gdy miałem 13 lat i przez rok nim jeździł, później autko stało rok czasu bo ojciec przestał potrzebować samochodu a nie chciał słyszeć o jakiejkolwiek sprzedaży go. Przez ten czas był przeze mnie odpalany, myty i wgl. Po tym roku ojciec znowu zaczął Nim sporadycznie jeździć i przy okazji mnie nauczył jeździć i jeździłem nim po niedalekiej okolicy szkoląc się a później już dalej. W 2013 roku zapadła decyzja o sprzedaży z powodów prywatnych i w czerwcu zostało auto sprzedane, po jakimś czasie miał je mój kolega który je odkupił od gościa któremu sprzedałem, później sprzedał i po 1 dniu od zakupu nowemu właścicielowi padł silnik i z tego co wiem Essi skończył na złomie niestety. Ogólnie polecam Escorta V Cabrio z silnikiem 1.6 105 km każdemu kto lubi jeździć dynamicznie a zarazem wygodnie i przy tym czuć wiatr we włosach. Autkiem przejeździłem wiele km i prócz rzeczy tzw eksploatacyjnych nic nie trzeba było robić. Jedynie przy zakupie trzeba zwracać uwagę na uszczelki dachu które przy zamkniętym dachu przylegają do szyb bo są ciężko dostępne a jak już to dość drogie. Ogólnie poza brakiem dachu to niczym auto się nie różni od zwykłego Escorta. Mój był na full wypasie w wersji GIHA także miał wspomaganie, 4 el. szyby, el. lusterka, ABS, podgrzewane szyby. Na pewno o czymś zapomniałem ale jak na 91 rocznik auta to był mega wypas. Jeżeli chodzi o sprawy mechaniczne typu silnik, zawieszenie itp. to auto bardzo dynamiczne, dobrze trzymające się w zakrętach, pewnie się prowadzące. Spalanie przy jeździe w mieście (do 100 tyś. mieszkańców) oscylowało od 7,5 do 10l na 100 km w zależności od nogi. W trasie można było zejść nawet do 6,2l ale to jadąc "emerycko" do 100 km/h po autostradzie. Ogólnie autko świetne.