Pierwsze moje Subaru, choć tradycje w rodzinie mocno "subarakowe" :)
Po pół roku jeżdżenia wciąż jestem w zachwycie :)

Byłem niezwykle zadowolony z tego auta... do 98 000 km (które zrobiłem w 2 lata). Potem padła turbosprężarka i w ciągu kolejnych 8 miesięcy byłem... 6 razy na lawecie :( Za szóstym razem (w międzyczasie były 2 warsztaty prywatne i autoryzowany serwis we Wrocławiu, który też schrzanił) "udało się" wreszcie opanować kwestię odpowiedniego uszczelnienia sprężarki (u Syguły w Łodzi) i kolejne 3 lata znów samochód sprawował się bez zarzutu.

Demo kupione z salonu (8 m-cy, 7000 km). Zrobiłem nim 48 000 km w 2 lata i 2 miesiące aż postanowił się zepsuć na maxa (najpierw "niby" poszedł wtryskiwacz 4. cylindra a miesiąc po wymianie ujawniono pęknięcie bloku silnika... w 4. cylindrze ;) Mimo wymiany silnika w ramach gwarancji, jakoś niekoniecznie chciałem nim dalej jeździć...