Roverek był wdzięcznym autem, świetnym na młodego kierowcę, dawał dużo frajdy z jazdy no i... był ekonomiczny :)
Co prawda mój był w kiepskim stanie (chyba któryś z jego poprzednich właścicieli w nim zginął...), ale za to silnik był nie do zajechania - do czasu :)
Ganiałem nim na tor, zdarzyło się parę amatorskich wyścigów. Pamiętam, jak kiedyś stanąłem na światłach i podjechało czarne Audi a4, jak się później okazało, 1,8T, 150hp. Z zielonym zaczął się wyścig. Zgadnijcie co wygrało? ROVEREK! 105hp i ok. 200nm robi swoje, zwłaszcza ze był na prawdę lekki (około tony wagi). A to wszystko przy 5-5.5 litrach spalania :) Niestety, umarła mu uszczelka i głowica :( a szkoda, był mi wiernym druchem

Trabika dostałem od mojego dziadka, który kupił go nowego w polmozbycie jeszcze. Dziadek przejechał nim zaledwie 37000km! Co nie przeszkodziło jednak w tym, że silnik był do generalnego remontu, gdy dostałem autko w 2010 roku. To na prawdę niezwykłe autko, zagina czasoprzestrzeń, osiągi nie mają w nim znaczenia... liczył się w nim klimat. Nie było osoby która by się nie obejrzała za tą błękitną strzałą w nadwoziu o katalogowej nazwie "limuzyna". Ech... kiedyż znów go kupię :)