Wczoraj Rowerek został gruntownie umyty w myjni. A dzisiaj oczywiście na Śląsku rozpadał się deszcz. Normalka, ale cóż zrobić...:)

Dzisiaj Rowerek zaliczył swoją pierwszą podróż do naszych południowych Sąsiadów. Wybraliśmy się z rodzinką i teściową;) na Czechy kupić trochę ichniejszego jedzenia, a przede wszystkim CZEKOLADY STUDENCKIE, które pamiętam jeszcze z lat dziecięcych. Niestety pogoda nie dopisała, ale cóż czekolada jest i to się liczy;) W czerwcu prawdopodobnie jeszcze raz pojedziemy. ale to na razie tylko plany.

Olej Shell, koszt 275zł co negatywnie mnie zaskoczyło. Ale to pewnie dlatego,że do tej pory olej wymieniałem w Nissanie z silnikiem 1.4 ;] ilość wlanego oleju to 6 l,

Niestety już na początku przygody z Roverem, urwana tarcza sprzęgła. Z tego co mówił mechanik,poprzedni właściciel musiał dobrze "rżnąć" samochód,tzn na wysokich obrotach, nieumiejętne ruszanie czy zmiana biegów itd itd . Koszt z robocizną 1100zł. eh...

Zerwało mi wężyk do tylnego spryskiwacza. Niestety kabelki wpadły do kanalików prowadzących i ciężko będzie je z tamtąd wydostać...

Mąż mnie dzisiaj przewiózł moim Roverem, powiedział że trzeba przepalić tłumik po zimie - ja tam nie przekraczam 90km/h. Nie wiedziałam że ten mały silniczek potrafi rozpędzić moją niebieską strzałę do 170km/h. Hałas nie ziemski, ale przyjemność trwała tylko kilka minut, te auta są za delikatne na zbyt długie katowanie :)

Za namową Żonki dokupiłem sobie zestaw głośnomówiący Bluetrek. Teraz czytam instrukucję i staram się to pojąć...

Wymieniłem opony na letnie i oczywiście na Śląsku zaczął padać śnieg.

Dzisiaj kolejny przegląd rejestracyjny. Autko przeszło bez problemu. W końcu to Anglik;)

Ten dzień był pechowy, zablokowały hamulce w przednim lewym kole, powoli powoli dojechałam do domu. Obyło się bez kosztów, mąż rozebrał wszystko na drobne części, przesmarował to i tamto, złożył do kupy i już jest O.K.