Nigdy nie oczekiwałem, że Punto, to jakiś wypas jest. Teraz po przejechaniu kolejnych 2200 km (w ciągu 10 dni) nadal tak uważam, z tym, że po raz kolejny (nie liczę już który) FIAT mnie nie zawiódł. Wiem co piszę, bo większość mojego życia kierowcy z FIATEM spędziłem. Jedyna awaria to przepalona żarówka H7 w lewym reflektorze Wymiana gratis...Spalanie na całej trasie 4,2 l/100km.

Założona nowa cewka i wiązka przewodów do niej. Auto bardzo ładnie zapala i jeździ. Wszystkie problemy zniknęły jak rękom odjął. Mam wrażenie, że pracuje wręcz równiej i ciszej :)

Rano zapalił na popych z górki i przejechał ok. 3km. Powrót do domu na lince. Zmobilizowało mnie to jednak do dokładnego przejrzenia co się dzieje. Pompa paliwa jest zatem zdrowa i ładnie podaje bajurkę, a gdzieś zginął prąd.

Dziś ponownie były rano problemy z zapłonem. Zagadał dopiero po użyciu silnego argumentu pt. górka. Potem bez problemowo... aż postał trochę (jakieś 3,5 godziny) i znowu trzeba było pchać i górka. Boje się, że gdzieś ginie prąd (na sterowaniu cewki albo na cewce). Bardziej jednak skłaniam się do teorii, że ostatnio zalane paliwo było jednak trefne. (neste i auchan w Rumi). szczególnie, że jak już się choć odrobinę podgrzeje, to nie przerywa i nie dławi się, wydaje ...

W drodze do Rumi pomyliłem się w szacunkach i w efekcie bak został wyczyszczony do zera. Silniczek stanął dęba i nie chciał dalej jechać. Po spacerze z kanistrem na stację i dolewce zapalił od drugiego kopnięcia. Dalej nie było żadnych, najmniejszych problemów. W kosztorysie zapisałem to jako jedno tankowanie, faktycznie zalane zostało 4,83 litra z Neste w Rumii, a potem na Auchan dolałem jeszcze za 30zł (7,26litra).

Rano nie chciał odpalić. Po kilku próbach 'na popych' 2 krotnie na chwilę ożył. Nie mam pewności ale wydaje mi się, że to ginąca iskra. Ostatecznie doznał cudownego uzdrowienia i zapalił z kluczyka. Do końca dnia nie sprawiał żadnych problemów. Zauważyłem brak jednej śrubki przy gaźniku - nie wpływa to na działanie ale trzeba będzie uzupełnić. Na razie działa bez, bo nie znalazłem w skrzynce takiej śrubki.

Stwierdzam, że trzeba trochę delikatniej pojeździć prze jakiś czas, żeby zobaczyć jak spadnie spalanie. Nie będzie to raczej 100% spokojnej jazdy, ale przynajmniej troszkę postaram się mniej deptać ;)

Badanie przeszedł bez problemów, ale wylazły generatory kosztów. Do wymiany w trybie powiedzmy pilnym tuleje wahaczy przednich. Oczywiście w serwisie jedynie kompletne wahacze, ale są spece od regeneracji. Druga rzecz, to słoneczko w sprzęgle jest już zmęczone...przyjdzie wymienić całość.

Kupiłem wycieraczki, dobre boscha... Niestety jedno ramię wycieraczki było podniesione przy otwieraniu maski (bez pióra) i uderzyło w szybę powodując pęknięcie. Głupota i nieuwaga potrafią mieć przykre następstwa - dzień wcześniej zahaczyłem o śmietnik przy parkowaniu - skutek rysa aż do blachy.

Kończy sie sprzęgło..Do wymiany. Koszt całego sprzęgła to 200-220 zł + oczywiscie wymiana + olej.