Fiacik zaopatrzony w nowe klocuszki i tarcze... Jak stwierdził fachowiec - wytrzymają dłużej niż auto... I nie mylił się...

No i masz! Tyle lat spokoju bo nie miałem auta i tu zaledwie po około tygodniu złapali mnie panowie policjanci. Wyglądało to tak. Odwoziłem moją mamę do domu i jechaliśmy ul.Głogowską. Dobrze pamiętałem że na całej długości w stronę Górczyna jest zakaz skrętu w lewo. Ale mama mówi że kiedyś pytała policjanta i on powiedział że faktycznie jest zakaz ale można tylko skręcić w lewo bezpośrednio do Rynku Łazarskiego. No to skoro tylko tam można to też tak uczyniłem. ...

Zostałem dziś skontrolowany przez panów Policjantów. Nieprawidłowości nie stwierdzili. Powód kontroli: CO AUTO NA OTWOCKICH NUMERACH ROBI W GDYNI?

Stwierdziłem dziś rano, że mechanicy albo nie naprawiali albo nie naprawili wycieku oleju zpod klawiatury. Gdy autko stoi przechylone na lewy bok, kapie po malutku olej.

Niby nic, ale po deszczowej nocy chyba przewody zapłonowe czy świece dostały wilgoci... Jakoś udało się odpalić i szybka wizyta u mechanika (nowego). Wymiana przewodów i świec i można było śmigać dalej...

Dziś auto spoczęło na złomowisku... Czasem, siedząc za kółkiem Vectry spoglądam z sentymentem na Fiaciki...

Jakoś nie przejąłem się specjalnie, gdy linka pękła i z lekkim sercem podjechałem do mojego "zaufanego" mechanika (ostatnia wizyta u niego), który stwierdził, że bębny były tak zapieczone, że musiał je przy okazji wymienić... Furia mnie ogarnęła... Ale co - zapłaciłem...

Gdy zaczęły pojawiać się małe plamki pod silnikiem zawiozłem Uniaka do mojego specjalisty... Okazało się, że to jakiśtam (już nie pamiętam) zimmering... Ale taki do wymiany którego trzeba było silnik wyciągać... Okazało się dalej (dziwne skutki małych awarii występowały w Uno aż do zmiany mechanika), że olej nakapał na sprzęgło i trzeba było wymienić je wraz z dociskiem... Koszt - 780zł - to pamiętam... Ale... Po tygodniu sprzęgło wymiękło... Historia jest o ...

Zatankowałem mojego Uniaka do pełna i wybrałem się w trasę... Na postoju poczułem zapach paliwa... Trochę się zaniepokoiłem jako świeży posiadacz auta. Zajrzałem pod spód i widzę, że paliwo cieknie z baku... U mechanika jakiś czas później okazało się, że bak "puścił" na zgrzewie i po zatankowaniu powyżej połowy po prostu ciekło... Oczywiście nie znalazłem śmiałka, który by to pospawał, więc konieczny był nowy...

Wracając z Białegostoku, po kilkunastu kilometrach poczułem nagle jak pedał przyśpieszenia stracił opór i w tej samej chwili usłyszałem stuknięcie. Samochód zaczął zwalniać, nie miałem innego wyjścia jak włączyć tylko światła awaryjne i spokojnie zjechać na pobocze. Po otworzeniu pokrywy silnika i podświetleniu silnika komórką brata, zobaczyłem kawałek luźnej urwanej linki gazu. Nie zastanawiając się długo, zagiąłem krótką końcówkę linki za cięgno gazu tak ...