zrobiłem mała trasę ponad 200 kilometrów i tuz pod domem pękł mi pasek od alternatora. na tym pasku zrobiłem z 300 kilometrów.

Spadł śnieg więc aż się cieszyłem. Pierwsza zima i jazda na śniegu... żeby nabrać wprawy pojechałem na boczne uliczki i po prawie godzinie jazdy prawie bokiem niefortunnie zachaczyłem prawym kołem o krawężnik. Zamiast zapobiegać przez głupotę na święta miałem wydatek 500... I tak chciałem wymienić wahacz, drążek i gumy i zrobić zbierzność :) Na razie nie mam ochoty jeżdzić wieczorami...

W Feuwercie zakupiłem zimowy płyn. Nie wiem co poprzedni właściciel tam lał wiec wymienić nie zaszkodzi. Przy pomocy książki odkryłem dzie sie spuszcza, gdzie leje a gdzie odpowietrza i po godzinie zabawy autko jeżdziło jak należy.

Pojechałem na warsztat ponieważ hamulec ręczny działał tak że nie działał. Nauczka na przyszłość żeby prosić o telefon przed robocizną... chciałem tylko wymianić linki a wymienili bębny,szczęki, przewody i coś tam jeszcze. Pękło 450 złotych. Eh

Dziwnym trafem jedna z klamek podczas otwierania p prostu się urwała. Zamuwioną wcześniej na alledrogo klamkę chociaż było zimno samemu zamontowałem. Nie było łatwo ale naprawić trzeba było :)

Pare godzin w urzędzie dobija największego optymiste. Plus opłaty za rzeczy które powinny być za darmo, w końcu płace podatki!!!

Tego dnia kupiłem kropka w w podwarszawskim komisie przy drodze do Piaseczna.

tak sie zastanawiam...czy mozna samemu w jakś sposób regulowac komputer pokładowy?

Pierwsza poważniejsza naprawa: uszczelnienie skrzyni biegów, wymiana chłodnicy oraz pompki paliwowej. (No niestety auto to "skarbonka" i jak się chce by dobrze chodziło no to trzeba płacić)

W tym dniu został zakupiony. Po wstępnych oględzinach zostały wymienione płyny, filtry i teraz można śmigać