Miałem podobnie na nowiusieńkim progu. Też bez znaku, a próg ogromnie wysoki, taki z kostki brukowej jeszcze świeżo piaskiem posypany. Rozbierali go później i poprawiali bo za duży im wyszedł. Jadąc około 60-70km/h wystrzeliłem w powietrze jak pocisk od kuszy. Spadając dobiło wszystkie koła do samych nadkoli, plastiki {oba zderzaki) dolne fragmenty odarły się z lakieru, mnie lecący laptop od tyłu auta przywalił w plecy, z żona odbiła się od sufitu. Na szczęście nie zahaczyłem miską olejową i spadłem na wszystkie 4 koła jednocześnie. Ale była jazda... Dzień wcześniej miałem wypadek i jechałem autem zastępczym. Przez chwilę już widziałem się na dywanie u prezesa po skapiszonowaniu dwóch aut w dwa dni ale całe szczęście nic się nie stało, a może stało bo nie przypuszczam, że nie miało to znaczenia w przyszłej eksploatacji. jednak do zwrotu auta żadnych niepokojących objawów nie zaobserwowałem poza mniejszą stabilnością w zakrętach. Przypuszczam, że to tak jak u Ciebie amorki były w szoku pourazowym

Typowe na polskich drogach... Niestety...

Wszystkie jednocześnie ?. Rzadki przypadek. Współczuję. Powodzenia.

teraz też takie częsci robią ehh

Do tenjedyny13: niestety, wystarczyło 50 - 60 km/h, bes hamowania.

hmm po przejechaniu i odrazu wszystko poszło ??