Witajcie moi mili!

W końcu wybrałem się do mechanika, pana Witka, który już co nie co robił w moim dyliżansie. Szybkie sprawdzenie, ocena sytuacji, umówienie na dzień kolejny z robocizną. Zakup uszczelki całościowej, 5l oleju 10w40 z Orlenu (ten nie mineralny tylko lepszy taki) zakup nowego czujnika ilości oleju, filtr oleju no i dodatkowo gumowy łącznik baku z wlewem (stary od roku sparciały, zaklejony na pałę taśmą, w aucie nie śmierdzi do momentu uchylenia szyb...;c) + robocizna (zluzowanie zawieszenia zamiast podniesienie silnika co by szybciej było) i 260zł aut. Od 15 do 16 groszem auto stygło (po 30km z pracy). od 16 do 18 robienie. Potem przejażdżka po olej i przed 19 auto było do odbioru. No i tradycyjnie jak by pedały lepiej chodziły, biegi lepiej wskakiwały. Sprzęgło lepiej łapało... no i silnik... słychać w końcu, że nie brak mu oleju w "głowie" Odzyskał ciut swojego potencjału i mocy nie ma co ukrywać. No i nie zarzynam go niczym świni na uboju. Aż mi się ryjek cieszył podczas powrotu do domu


Ostatnimi czasy miałem urodziny (nie na życzenia już za późno ). Rodzina mojej dziołchy (szwagr, szwagrowa [z partnerami]) bo z nimi zrobiliśmy posiedzenie przy wodzie ognistej i grze "Fortuna" sprezentowali mi nowego Poloneza! Kolor bordo, Caro Plus... stan idealny!:D No i miodek pitny jeszcze nie testowany (szkoda otwierać bo ładna butla )


Również byłem na mujce bezdotykowej. 5zł nie zbawi człowieka a 2 raz w ciągu roku użytkowania można go umyć (pierwszy raz gąbeczką po zakupie). Wszystko pięknie a na drugi dzień znowu zakurzony... a więc szkoda zachodu Chociaż zabawa z myjką ciśnieniową zacna ;P