wystarczył mróz -13st i na ulicach oraz parkingach pod urzędami, szkołami i sklepami większość miejsc parkingowych świeci pustkami. Co innego na na parkingach przydomowych gdzie albo stoją autobałwany z metrową czapą śnieżną na dachu (właściciel od razu się poddał), albo auta częściowo odśnieżone, których jednak nie udało się uruchomić.

Całe szczęście dziś rano oba moje diesle odpaliły bez najmniejszego problemu i można się było poruszać po prawie pustych drogach. Żona ani trochę nie czuje klimatu natomiast ja już nie mogłem się doczekać śniegu pod kołami. Od paru dni jeżdżę z takim bananem na twarzy, że pewnie wszyscy wokół myślą że jakiś niedorozwinięty jedzie. Po prostu jak auto jest dobrze przygotowane do zimy a kierowca jest pozytywnie nastawiony to nie ma bardziej "frajodajnej" pory roku.