Moja żona przyjechała z pracy, a ja miałem jeszcze chwilę czasu zanim musiałem jechać do swojej. Poszedłem odśnieżyć nasze miejsce parkingowe. Coś przekąsiłem, wziąłem prysznic, mogę jechać....
Potrzebuję dowodu samochodu i kluczyka, dowód jest... kluczyka nie ma...
Niech to ch^&*^%% strzeli, ja pier&*%$&^%, ku&^%#&%# . Jak można zgubić kluczyk?
Poszedłem poszukać na dworze, ale go nie ma.
okazało się, że "zgubiłam kluczyk przy słupku tuż przy naszym miejscu parkingowym. Położyłam go na torebkę, ale podnosząc ją już o nim nie pamiętałam. Tam musi być."
poszedłem poszukać przy naszym miejscu, ale ja już tam odśnieżałem i pewnie bym go zobaczył(a go nie widziałem), zanim bym go odśnieżył. Kluczyka dalej nie ma. Biorę drugi (tego też trzeba było poszukać chwilę) i jadę.

Później przyjechałem rowerem szukać zgubionego kluczyka. Pani dozorczyni pożyczyła mi grabie, żebym sobie całą zaspę przegrabił. Ale im dalej w zaspę tym bardziej byłem przekonany, że go tam nie odśnieżyłem. Musiał go ktoś zabrać zanim poszedłem odśnieżać.
- "A co pan tan śnieg tak przegrabia? Czegoś pan szuka? Może kluczyka?" - "Bo ja właśnie idę kartki roznosić, że moja mama znalazła kluczyki i są do odbioru."
A ja na to: - "Tak proszę pani." z grubsza. Poszliśmy do tej pani, która po drodze ściągnęła parę kartek z info o kluczykach i numerami telefonów. Kluczyk poznałem. Ten sam. Oddałem grabie i pojechałem rowerem do pracy.